Znalazłam, znalazłam...!

Dysk ze zdjęciami z poprzedniego roku i jeszcze starsze.
Przysłowie ''szewc bez butów chodzi'' pasuje do nas jak ulał...
Maaaasa zdjęć... pozrzucana na pięć komputerów...foldery opisane enigmatycznie
Znaleźć coś... to tak jakby rozszyfrować kod Vinci,
Mieszkam z moimi rodzicami w starym, wielopokoleniowym domu.
Wybudował go mój pradziadek i zamieszkał z rodzinką, sześciorgiem dzieci...
Każdy z tej szóstki, było trzech synów i trzy córki, założył rodzinę i zamieszkał....... w tym domu.
Każda nowa rodzinka dorobiła się dwójki dzieci...
Prosty rachunek...
Musiało być tu wesoło.....

Każdy z nich, z wyjątkiem mojego dziadka, dostał kawałek ziemi i wybudował dom, teraz pół ulicy to moja rodzina...

Sąsiadów mam świetnych
Po ślubie z mężem, zrobiliśmy remont naszego mieszkania w środku, z zewnątrz nic nie ruszaliśmy...
Niestety mój dziadek z babką próbowali go unowocześnić, i go zniszczyli, zamurowując po dwa okna, robiąc jedno duże, zobaczycie to na zdjęciach,na szczęście skończyli tą twórczość na parterze.
Od tej pory trzeba było kamuflować różnice w cegle winobluszczem, na którego dziadkowie nie chcieli się zgodzić... moi rodzice dali się już namówić... i przytargałam sadzonki...
Dom w ostatnim roku przeszedł lifting
W tamte wakacje robiłam przedogródek, najwięcej czasu straciłam na...płukaniu żwiru.
Zapraszam na kolejne...kulki oczywiście
____________________
Anna -
Lecę w kulki oraz http://lecewkulkiwdomuiwogrodzie.blogspot.com/