Ja mam dwie wielkie już (20 letnie) akacje za płotem. Rozwala mi płot podnosi chodnik, że zęby można powybijać.Wieczny śmietnik: najpierw kwiatki, potem "noski" , potem liście i te patyczki na których posadowione są listki.I faktycznie są też kruche i niebezpieczne. Posadzone przy nich szlachetne gatunki drzew i krzewów nie rozwijają się w ich cieniu.
Pisałam prośbę o wycięcie. Szanowna Pani inspektor orzekła "drzewa są zdrowe, a takich sienie usuwa". Rodzice na nieszczęście posadzili nam te akcaje za płotem.
Posadziliśmy na posesji i wokół niej 10tki drzew i krzewów, kilkadziesiąt metrów żywopłotu. Co tydzień w sezonie dbamy o trawę w pasach zieleni przy posesji, za swoje, dla wszystkich. Przez 20 lat moje miasto nie zasinwestowało w zieleń mojej dzielnicy złamanego grosza. Ale Pani inspektor swoja piersią będzie bronić dwóch śmieciowatych akacji. Szkoda gadać. Niestety, kiedy przyszło odmowne pismo nie miałam czasu zając się odwołaniem. Napiszę raz jeszcze.Może trafi do innej Pani inspektor. Bo w mieście widać są i inne, bo są tacy którzy zgody dostają