Nie pisałam ostatnio, bo ogrodowo nic nie działałam.
Zaczęłam mozolna walkę z chwastami między żwirkiem, tam gdzie są rośliny i nie można ich
zpsikać - to akurat lubię

, ale czasochłonne zajęcie.
Chociaż myślałam że ze żwiru będzie ciężko wyrywać, a tu wystarczy lekko odgarnąć kamyki a chwast sam wychodzi

.
Pobiegałam też trochę po przecenach - i złapałam trochę okazji dla całej rodzinki

.
I jeden dzień miałam z głowy bo okazało się że Igor miał jednak nie ospę a jelitówkę, którą złapał J. a potem ja

.
Dzisiaj już czuję że wracam do świata żywych

.
Wczoraj pogoda chyba nigdzie nie rozpieszczała, a ja uporałam się ze sterta prania i ogarnęłam
chałpę. Jutro mam gości i będziemy się
wakacjować 2 tygodnie u mnie
Pogoda chyba już się poprawia, u nas mgła jak nie wiem, wilgoć pewnie jeszcze większa, ale w powietrzu czuć spokój i mam nadzieję na pogodną i słoneczną niedzielę - czego nam wszystkim życzę
Zdjęcia z wczorajszego nieba chyba są zapowiedzią ładnej pogody
Miłego dnia
Ps widzę z daleka że moje lilie się rozwinęły.....a ja jeszcze nie mam ich zdjęć

.
Nie są to jakieś wyszukane okazy - ale cieszą oko - dziś nadrobię i je obfocę