olcze
10:41, 31 sie 2012

Dołączył: 05 lip 2012
Posty: 19
Dzień dobry wszystkim bratnim duszom w Ogrodowisku!
nastał wreszcie jeden z tych dni, kiedy niemożliwą jest praca w ogrodzie, ponieważ ... za oknem pada deszcz... Szczerze mówiąc od kilku dni marzyłam już o takim momencie, kiedy przez uchylone okno usłyszę szum spadających z nieba kropelek - chyba przedawkowałam ogrodowe zajęcia... poza tym moje rośliny potrzebowały już porządnego podlewania.
Jest zatem możliwość i czas zasiąść przy komputerze za dnia, a nie w środku nocy, kiedy inni domownicy smacznie śpią.
O mnie
Uczestniczę w życiu Ogrodowiska od półtora roku - rozczytuję się w Waszych rozmowach i z zainteresowaniem śledzę postępy w Waszych ogrodach, chętnie korzystam z Waszego doświadczenia zdobywanego - dosłownie - na własnym gruncie, czerpię, ile mogę, z praktycznych rad i podpowiedzi tych, których pasja i umiejętności w zachwycający sposób uzewnętrzniają się w ich otoczeniu.
... i niesamowicie cieszę się, że trafiam do grona ludzi, którzy kochają rośliny i to, co można z nich wyczarować - mocno wierzę, że człowiek obcujący z naturą, żyjący wśród roślin i pracujący z nimi - jest człowiekiem DOBRYM - istotą o dobrym sercu.
Pochodzę z "dna" Kotliny Kłodzkiej - wychowałam się w otoczeniu Sudetów, tuż pod Śnieżnikiem. Na studia wyjechałam do Wrocławia i tu osiadłam. Założyłam rodzinę - mam dwie córki: Julię i Lenę, wybudowałam dom i teraz marzę, aby półhektarowa działka pod Wrocławiem mogła się stać moją oazą.
Ogród
Problem, jaki napotkałam w trakcie prac ogrodowych, to - poza oczywistym brakiem widoku gór w bezpośrednim otoczeniu (nigdy nie sądziłam, że to mi będzie przeszkadzało) - zanieczyszczona miejscami gruzem pobudowlanym bardzo gliniasta, tłusta i nieprzepuszczalna ziemia... Mój sąsiad mówi, że żyjemy na gruncie który: "w czas deszczu ściąga kalosze z nóg a w dni upalne kilofem nie można się w niego wkopać"... Rośliny wsadzone w takie warunki cierpią, bo po deszczu są zalewane i woda stoi wokół nich przez kolejnych kilka dni, a kiedy nastaje czas żaru lejącego się z nieba - rośliny gotują się w zalegającej wodzie lub schną tkwiąc w kamieniu, w jaki obróciła się ziemia. To moja największa bolączka. Myślę, że mojemu ogrodowi - a przynajmniej jego części (bo nie w każdym miejscu ziemia jest taka sama) przydałaby się kuracja jak u GabiK... tylko, że na moim terenie nigdzie nie mogę znaleźć próchnicy w workach...
... tyle wprowadzenia, bo obowiązki matczyńskie wzywają. Mam nadzieję, że - skoro juz zaczęłam - to pociągnę ten wątek i realnie zaistnieję wśród Was.
do zobaczenia!!
Ola
nastał wreszcie jeden z tych dni, kiedy niemożliwą jest praca w ogrodzie, ponieważ ... za oknem pada deszcz... Szczerze mówiąc od kilku dni marzyłam już o takim momencie, kiedy przez uchylone okno usłyszę szum spadających z nieba kropelek - chyba przedawkowałam ogrodowe zajęcia... poza tym moje rośliny potrzebowały już porządnego podlewania.
Jest zatem możliwość i czas zasiąść przy komputerze za dnia, a nie w środku nocy, kiedy inni domownicy smacznie śpią.
O mnie
Uczestniczę w życiu Ogrodowiska od półtora roku - rozczytuję się w Waszych rozmowach i z zainteresowaniem śledzę postępy w Waszych ogrodach, chętnie korzystam z Waszego doświadczenia zdobywanego - dosłownie - na własnym gruncie, czerpię, ile mogę, z praktycznych rad i podpowiedzi tych, których pasja i umiejętności w zachwycający sposób uzewnętrzniają się w ich otoczeniu.
... i niesamowicie cieszę się, że trafiam do grona ludzi, którzy kochają rośliny i to, co można z nich wyczarować - mocno wierzę, że człowiek obcujący z naturą, żyjący wśród roślin i pracujący z nimi - jest człowiekiem DOBRYM - istotą o dobrym sercu.
Pochodzę z "dna" Kotliny Kłodzkiej - wychowałam się w otoczeniu Sudetów, tuż pod Śnieżnikiem. Na studia wyjechałam do Wrocławia i tu osiadłam. Założyłam rodzinę - mam dwie córki: Julię i Lenę, wybudowałam dom i teraz marzę, aby półhektarowa działka pod Wrocławiem mogła się stać moją oazą.
Ogród
Problem, jaki napotkałam w trakcie prac ogrodowych, to - poza oczywistym brakiem widoku gór w bezpośrednim otoczeniu (nigdy nie sądziłam, że to mi będzie przeszkadzało) - zanieczyszczona miejscami gruzem pobudowlanym bardzo gliniasta, tłusta i nieprzepuszczalna ziemia... Mój sąsiad mówi, że żyjemy na gruncie który: "w czas deszczu ściąga kalosze z nóg a w dni upalne kilofem nie można się w niego wkopać"... Rośliny wsadzone w takie warunki cierpią, bo po deszczu są zalewane i woda stoi wokół nich przez kolejnych kilka dni, a kiedy nastaje czas żaru lejącego się z nieba - rośliny gotują się w zalegającej wodzie lub schną tkwiąc w kamieniu, w jaki obróciła się ziemia. To moja największa bolączka. Myślę, że mojemu ogrodowi - a przynajmniej jego części (bo nie w każdym miejscu ziemia jest taka sama) przydałaby się kuracja jak u GabiK... tylko, że na moim terenie nigdzie nie mogę znaleźć próchnicy w workach...

... tyle wprowadzenia, bo obowiązki matczyńskie wzywają. Mam nadzieję, że - skoro juz zaczęłam - to pociągnę ten wątek i realnie zaistnieję wśród Was.
do zobaczenia!!
Ola
____________________
Cel to marzenie z terminem realizacji...
Cel to marzenie z terminem realizacji...