właśnie, chce się niepotrzebnie katować, to u ciebie te widoki zobaczy

lubię je a w takiej butelce psuje trzymać nalewkę własnej roboty

a teraz, co miałam robić dzisiaj, oprócz iskania

tu jest ten bluszcz, o którym napisałam Ani antrei miejsce zaznaczone do zrywania darni; Danusia mi to

poradziła, żeby w te miejsce przenieść trawy turzyce gold, które posadziłam za ligustrem, bo i tak tam

zginą, no niestety pogoda pokrzyżowała plany; a trawy stąd




wczoraj powycinałam tego cyprysika Lawsona, jakoś mnie denerwował swoim wyglądem i nie chcę kolejnego wielkoluda; znalazłam metkę, tyle lat temu 120 zł płaciłam..dużo, dziś byłoby taniej

przed i po


podcięłam kolejne cyprysy w kulę

i Lawson w perspektywie szerszej

Irenko, wreszcie nadrobiłam zaległości u Ciebie Pięknie wyglądasz na zdjęciach z imienin W różowym Ci do twarzy
Gratuluję pięknego ogrodu.Tyle cudownych zakątków. Podoba mi się ta różnorodność, ale gazony też bym bez żalu wywaliła. Dopiero teraz po obejrzeniu ogrodu w obiektywie Danusi zdałam sobie sprawę, jaki jest ogromny i jak fantastycznie położony. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Pomyślałam sobie, taki teren to skarb i jaki ma potencjał.
Zazdroszczę tak miłego gościa Widać, że świetnie się dogadujecie z Danusią i Witkiem Takie spotkania ogrodowiskowe są niezwykłe. I jak jeszcze zaoowocowały "rewolucją", to już nie mogę się doczekać relacji na wiosnę
Pozdrawiam ciepło z Górnego U nas zimy niet. Jutro będę na Dolnym w Prudniku
Buziaki

Anitko, jak miło, że zajrzałaś dziękuję za komplement, chyba ciemnowłosym w tym kolorze do twarzy, ale ja coś mam pokusę na zmianę koloru włosów, może bliżej blond?

Różnorodność u mnie jest, lubię ją, ale pewne rzeczy muszę uporządkować, będę miała mniej pracy, bo jest jej bardzo dużo w takim ogrodzie jak mój i zyska na elegancji, tak jest czupurny
też te gazony mnie kłują, ale z pewnych względów, było łatwiej to zrobić, ale i tak będzie zmiana..inaczej

wszystkie spotkania ogrodowiskowe są cudowne, a z Danusią wszyscy się dogadują, bo jest ciepła, skromna, przyjacielska i empatyczna, a ja jakoś nadaję na fali Danusi; faceci też mieli tematy do rozmów, a psiaki zakochały się w naszych miłych gościach

i ciesz się, że zimy nie ma, póki co, możesz korzystać z weekendu, gdziekolwiek cię poniesie, a czytam będzie Prudnik
buziaki i udanej soboty

a iskanie tak bolesne dla dłoni, tyle suchych patyków do cięcia sekatorem, tych igieł pełno, piłowanie gałęzi!!! nie skończyłam, bo jeszcze płożące w kolejce, ale powiem, że jest ładniej, tak inaczej

widać te igły, ten brąz, a ja lubię ten zakątek i wyglądało to okropnie; cięcie jednak odświeży i odmłodzi rośliny

i ciachnęłam na drabinie skayroketa, zasłaniał lampę i ciemno miałam w zakątku
przed i po


zachwycam się tym złocieniem, pięknie się wybarwia, na fiolet i wrzos

całkiem niezłą robotę odwaliłaś, nawet nie myślałam, że w tak fatalną pogodę można tyle zdziałać, rozumiem twoją determinację, ja też mam pełno nasadzeń, z których co najmniej połowę bym w jakiś sposób zmieniła (niewykluczone, że tak zrobię)
cały czas dopinguję

Sporo prac porządkowych wykonałaś Irenko, efekt widoczny od zaraz, ale też sporo Cię czeka...podziwiam Twoją pracę przy iglakach, bo wiem, że to niełatwe zadanie

Irenko, ale pociachałaś te iglaki, świetnie wyglądają teraz

kasik778 napisał(a)

całkiem niezłą robotę odwaliłaś, nawet nie myślałam, że w tak fatalną pogodę można tyle zdziałać, rozumiem twoją determinację, ja też mam pełno nasadzeń, z których co najmniej połowę bym w jakiś sposób zmieniła (niewykluczone, że tak zrobię)
cały czas dopinguję

tam gdzie iskałam te jałowce, to było cieplutko i zacisznie jak w kokonie, ale to katorżnicza praca, niemniej w końcu mnie to znudziło i polazłam ciachać w innych miejscach; teraz jest mi łatwiej, jak wiem co i gdzie, może też na wiosnę się skusisz, chociaż u ciebie nic nie znalazłam do przeróbki