Na wystawę Zieleń to życie pojechałam właściwie przypadkowo, syn jechał połazić śladami Wokulskiego, więc mnie namówił

i nie żałuję, podobało mi się; spotkałam fantastyczne łódzkie ogrodniczki

, pogadałam z "podglądaczami"

(pozdrawiam bardzo cieplutko i namawiam, dołączcie do nas

)i oczywiście nie wróciłam bez nowych roślin

Ogród wzbogaci się o kolejne zawilce japońskie, jeżówki, rozplenice i co mnie cieszy najbardziej, klony palmowe

A i zostałam obdarowana przez wystawcę dwoma szczepionymi jabłonkami, papierówką i malinówką, stare dobre odmiany, zobaczymy, co z tego wyrośnie
Wystawa moimi oczami
uwagę zwracało stoisko państwa Szmit