Pozostając w temacie zwierząt.
Przedstawiam skrzydlatych gości
Mieszkamy przy lesie, ptaków wkoło jest dużo, a nasza stołówka z roku na rok cieszy się coraz większym powodzeniem
Największa gościni w karmniku - jej krzykliwość Pani Sójka
Raniuszki, przylatują zawsze zgraną ekipą, wydają takie piski, pojawiają się na chwilkę, zawładną terenem i znikają
Pan Kos, bardzo sprytny, jako jeden z niewielu potrafi się wtarabanić do miseczki. Stały gość. Potrafi siedzieć cały dzień i wcinać jabłuszka
Samica kosa, nazywałam ją kupa (wiem, że nieładnie), bo często siedziała napuszona i wygladała jak kupa pierza. Później ze zdziwieniem przeczytałam, że jest panią kosową. Wygląda zupełnie inaczej niż samiec (pan kos jest szczupły, czarny i ma pomarańczowy dziub). Po zachowaniu też bym się nie domyśliła, jak przylatuje kosowa, kos agresywnie ją przegania.
Sikoreczki
Jery, też przylatują brygadą, ale sa bardzo kłótliwe, buńczuczne i bitne
Grubodziub, wygląda egzotycznie
Dzwońce, przylatują stadem. Są kłótliwe. Wujek opowiadał, że kiedyś młodzi chłopcy łapali dzwońce i sprzedawali jako kanarki.
Rudzik, zmieniłam mu nazwę na wredzik

bo przez 2 miesięce nie dawał się sfotografować! Ja z aparatem w okno, a on frrr. I taka zabawa. W końcu do akcji włączyła się mama, a aparat stał się stałym wyposażeniem kuchni i łazienki (stad okna wychodzą na ptasią stołówkę). Jest bardzo płochliwy, w jednym miejscu przebywa kilka sekund i bacznie śledzi okna. Jest singlem.
Pan Dzięcioł
lubi rytuały. Zawsze przylatuje i siada na jabłonce u sąsiadki. Potem do mnie na pień catalpy, następnie na wiśnie i na sznurek. Przylatuje nad ranem. Pod koniec sezonu, przyleciała za nim samica, ale nie mam jej zdjęć. Po konsumpcji znowlu siada na jabłonce i czyści dziubek
A tu nie jestem pewna Gil lub Zięba