Zaczynałam skromnie:



W trakcie moich licznych podróży po okolicach bliższych i dalszych odkrywałam różne ciekawe ogrodniczo miejsca. M. in. w pobliskim Rostocku duże, bardzo dobrze zaopatrzone centrum ogrodnicze. Ponieważ bywałam tam dość często, doszłam do takiego stanu:

Jednocześnie próbowałam w jakim takim stanie utrzymać mój lęborski ogródek. Było coraz trudniej. Szukałam kogoś, kto wyrwie chwasty, przytnie rozrastające się krzewy. W końcu zgodziła się miejscowa firma ogrodnicza. Panowie znali się na rzeczy, ładnie przycięli dereń, cisy, berberys. Trawnik kosił uczynny sąsiad z góry.
W kilku miejscach zaczęły się panoszyć przesadzona z jakieś donicy jasnota i barwinek, który dostałam od jednej z sąsiadek:

No a teraz ?Już jesteś w domu?Jeżeli tak,to ogarniesz to wszystko w try miga!
Wierzę ,że sobie poradzisz!Trzymam kciuki!

no no początek skromniutki ale ładny,zobaczymy jak ten barwinek opanowałaś)

Ano, wróciłam po 3. latach ubiegłą jesienią:





Cały ubiegły sezon walczyłam z owym barwinkiem, jasnotą i wszystkim czego panowie nie wycięli/ przycięli/ wyrzucili. Za barwinek zabierałam się dwukrotnie, w tym raz przy pomocy roundapu. Wiosną zobaczę czy nie opanuje mnie znowu

Miejsce jasnoty zajął bodziszek Rosanne



i nowo posadzone byliny



Nieco wyporządniała rabata wzdłuż żywopłotu



Czyszcząc na wiosnę oczko z wieloletnich zarośli zrobiliśmy dziurę w folli. Wody zaczęło ubywać, próbowałam zakleić, ale bez efektu. Będę ponownie próbować wiosną.

Miejsce odzyskane po barwinku czeka na zagospodarowanie.

Liczę na pomysły forumowczów

ponieważ lat nam nie ubywa i coraz ciężej jest nam pracować proponuję Jolu jakieś wieloletnie kolorowe byliny,dosadź coś na tej rabatce przed żywopłotem trochę tam za ciemno))