No faktycznie nieźle zarosło, jest co robić, ale za to jakie będą efekty

Całkiem pozbywasz się malin? Zostaw kilkanaście najładniejszych pędów. Chyba że odmiana marna.
A tak w ogóle, to gdzie tę nową działkę masz umiejscowioną? Daleko od piaskowni? Duża?

Pooglądałam przechowalnię i podziwiam No a karczowania nie zazdroszczę Pozdrawiam

barbara_krajewska napisał(a)

Całkiem pozbywasz się malin? Zostaw kilkanaście najładniejszych pędów. Chyba że odmiana marna.
A tak w ogóle, to gdzie tę nową działkę masz umiejscowioną? Daleko od piaskowni? Duża?

Nie całkowicie, dwie lub trzy sadzonki umieszczę w doniczce i będą czekały na nowe miejsce. Tu jest teraz tragedia bo one rosły samopas i zajęły teren tak około 5x10 m . chce mieć maliny bo wnuczek bardzo je lubi, ale zrobię im rabatkę otoczoną krawężnikami, żeby się nie rozchodziły. Mam co robić Działka ma 1050 m wraz z zabudowaniami. Jest tutaj mały domek do rozbudowy, garaż z dwoma pomieszczeniami gospodarczymi i cudowna, czarna próchnicza ziemia Dawno nie miałam do czynienia z taka glebą

malgorzata_szewczyk napisał(a)

Pooglądałam przechowalnię i podziwiam No a karczowania nie zazdroszczę Pozdrawiam

Moja rodzina nie podziela Twojego zdania, ich to drażni, że wszędzie stoją rośliny. Mam nadzieję, że część uda mi się wsadzić w tym roku do ziemi

Tępienie malin to duże wyzwanie, wiem coś o tym U mojego sąsiada przeszły nawet pod podmurówką z sąsiedniej działki.

Ivvvona napisał(a)

Tępienie malin to duże wyzwanie, wiem coś o tym U mojego sąsiada przeszły nawet pod podmurówką z sąsiedniej działki.

To nie jest pocieszające

Ale i tak warto trochę się napracować dla tej przyjemności zbierania i jedzenia.

Ivvvona napisał(a)

Ale i tak warto trochę się napracować dla tej przyjemności zbierania i jedzenia.

zgadzam się z Tobą Iwonko

Ale zarośnięte...jakiś chłop do ciężkich prac by się przydał...

U mnie tylko sześć donic stoi z siewkami cynii i astrów, a M marudził, że teraz przewieźć je musieliśmy. Już zielone się zrobiły, nie mogę przecież zostawić tydzień bez podlewania. Jeszcze wiozłam sześć doniczek z pierwioskami kwitnącymi (muszę ze sobą targać, bo kwitnące na trzy dni znowu tu nie mogę zostawić...). I sie nasłuchałam, że samochód-szklarnię chyba potrzebujemy