Obejrzałam i westchnęłam. Dziękuję, że pamiętałaś Obrazki sobie skopiowałam Naprawdę trudno uwierzyć, że nie było Cię tak długo i że ogród tak doskonale radzi sobie bez automatycznego nawadniania.
moje Anabelki z biegiem lat coraz mniej się kładą
owszem, po deszczach chylą swe piękne, białe główki ale kiedy podeschną ...znów zachwycają
tnij dość mocno na wiosnę, to będą wypuszczały tylko kilka-kilkanascie silniejszych i grubszych łodyg - na moje oko to jest metoda na ich "miękkie nóżki"
też byłam miło zaskoczona ze nie na żadnego "kataklizmu" poza ślimakowym i chwastowym
zwykle mamy sporo strat jeśli lato bywa bardzo suche
pomogły nam deszcze, które (jak zeznawali sąsiedzi) regularnie nawiedzały Wilczą
zwykle trawnik w tej części ze zdjęcia jest tak popalony suszą, że potrzebuje kilku dni, żeby go choć trochę zregenerować
tego lata jest inaczej i to cieszy
w weekend muszę rozpocząć akcję PIELENIE bo na jednej z rabat z jeżówkami kwiatów, wśród chwastów nie widać
WITAJ ogrodowa siostro
Cieszę się, że szczęśliwie dotarłaś do domku. Nic chyba tak n i e cieszy, jak powroty do domku po udanych wakacjach.
Ogród wygląda zachwycająco w takiej ferii barw.
Z anabelkami mam takie same doświadczenia, cięte nisko co roku na wiosnę, z roku na rok są silniejsze. Mam aż 10 ogromnych krzewów anabelki, tak więc cieszą oko ogromnie. Wielkie białe pompony, w dodatku obłędnie pachną.
Dziękuję serdecznie w imieniu Kingi za wczorajsze piękne życzenia.
Buziaki
ale to był wyjątkowy rok - poza upałem obfitował w regularne opady i dlatego wszystko tak wygląda
były lata, ze po powrocie łzy ukradkiem roniłam, bo na rabatach cmentarzysko było lub ledwo dychające osobniki, bez sił na wołanie o wodę
zawsze trochę ten ogród traci na kwieciu i bujności przez wyjazdy, ale nie mogę popadać wprzesadne zamartwianie się ... pamiętasz...u mnie ogród na 5 miejscu
jak fajnie ze jesteś ... zaglądam co chwilkę na pocztę w nadziei na Twoja emalię...
moje kwiaty Anabelek sa w tym roku tak wielkie, jak chyba jeszcze nigdy w swojej historii
ja swoich nigdy nie podpierałam, nawet jak były młode, bo nie znoszę tych wszystkich patyczków i sznureczków w ogrodzie
ok, czasem trzeba, ale u mnie z zasady utrzymują się ci, którzy sami się trzymają i na dokładkę zimą nie przemarzają
tzn...maja Wilczą siłę i Wilczą odporność !!!
to że było deszczowo i ciepło w czasie naszej nieobecności potwierdza to miłe "trio" pięciorniki, dziurawiec i kalina
po lewo ostało się jakieś zagubione kłącze liliowca
cała karpa była przenoszona, a jednak coś musiało zostać w ziemi i oto mamy takiego "jedynaka"