21:38, 26 paź 2015
Wszyscy popełniamy jakieś błędy i to też jest moim zdaniem piękne bo zbliża nas potem do doskonałości(pewnie zbyt patetycznie powiedziane,ale co tam).
Ja np.przez głupote być może zajechałam magnolie.Jak pisałam w moim wątku przesadzałam ją z sąsiadem,chłopak lat 13 przyniósł mi wiadro obornika i namówił,żeby wymieszać go z ziemią,do której wsadzałam magnolie.
Potem tak fajnie padało,ja się ucieszyłam,że fajnie magnolie podleje.A w ostatni piatek coś mnie tkęło i powiedziałam o tym oborniku panu w zaprzyjaznionym ogrodniczym i on powiedział,że to żle i że jak magnolia puści korzenie,to te młode korzonki spalą się w tym oborniku i cała roślina mi może paść wiosną(bo już takich klientów miał co tak sobie rośliny załatwili).Więc ja w tą sobotę zamiast konstruktywnie jechać z koksem z różanecznikami spowrotem wykopałam biedną magnolię,wywiozłam trzy taczki tej przeklętej ziemi z obornikiem,przeklinając własną głupote,że nastolatka posłuchałam i wsadziłam ją spowrotem w lekko kwaśną ziemię.
Jak się przyjmie tak magnolia,jak ona te moje manewry z nią przetrwa to stwierdze,że naprawdę jest zelazna.Na razie niektóre liście jej jakby czarnieją i opadają,no ale idzie listopad,może that` s why.Podlewam solidnie.
I już jej nie tknę ! Jak padnie to przynajmniej bedę mieć czyste sumienie,że nie przez obornik
Ja np.przez głupote być może zajechałam magnolie.Jak pisałam w moim wątku przesadzałam ją z sąsiadem,chłopak lat 13 przyniósł mi wiadro obornika i namówił,żeby wymieszać go z ziemią,do której wsadzałam magnolie.
Potem tak fajnie padało,ja się ucieszyłam,że fajnie magnolie podleje.A w ostatni piatek coś mnie tkęło i powiedziałam o tym oborniku panu w zaprzyjaznionym ogrodniczym i on powiedział,że to żle i że jak magnolia puści korzenie,to te młode korzonki spalą się w tym oborniku i cała roślina mi może paść wiosną(bo już takich klientów miał co tak sobie rośliny załatwili).Więc ja w tą sobotę zamiast konstruktywnie jechać z koksem z różanecznikami spowrotem wykopałam biedną magnolię,wywiozłam trzy taczki tej przeklętej ziemi z obornikiem,przeklinając własną głupote,że nastolatka posłuchałam i wsadziłam ją spowrotem w lekko kwaśną ziemię.
Jak się przyjmie tak magnolia,jak ona te moje manewry z nią przetrwa to stwierdze,że naprawdę jest zelazna.Na razie niektóre liście jej jakby czarnieją i opadają,no ale idzie listopad,może that` s why.Podlewam solidnie.
I już jej nie tknę ! Jak padnie to przynajmniej bedę mieć czyste sumienie,że nie przez obornik