Wczoraj spędziłam cudownie dzień,. Najpierw dane mi było pobyć w ogrodzie Konrada i Andrzeja, a potem w ogrodzie Alinki.
Ale, żeby nie było przesytu szczęścia, to najpierw współpracy odmówił mi aparat, a następnie zaczął padać deszcz.
I dlatego mam tylko kilka zdjęć.
Może w ten sposób moja podświadomość podpowiadała: wróć tam, wróć

Alinko, dziękuję Wam za wspaniałe przyjęcie i .... ja już się wprosiłam na następną wizytę.
W przedogródku, może za sprawą kwitnących wrzosów, zaczęłam myśleć o przemijającym lecie.
W tym roku wydało mi się, że zbyt szybko przemija.
U Alinki jest też kilka miejsc gdzie można by było usiąść i napawać się pięknymi widokami.
Niestety nagła zmiana pogody nam to uniemożliwiła.
Bardzo byłam ciekawa wgłębika. Niestety poprzez złośliwość rzeczy martwych /czytaj aparatu i deszczu/ mogłam jedynie pobyć w nim dosłownie moment.
Oczywiście nie obyło się bez sępienia roślin.
Każda z nas coś sobie upatrzyła jakąś roślinkę i oczywiście Alinka nam ją sprezentowała.
Dziękuję i do zobaczenia.