Oczywiście powinny być komisje konserwatorskie i wizje lokalne Zasadniczo przy odbiorze przeprowadzonych prac. Choć obowiązek jest zgłoszenia rozpoczęcia prac i wszelkich nowych okoliczności w trakcie. Mogą też przyjść przed wydaniem pozwolenia, aby zobaczyć stan aktualny i zamierzone prace i na tej podstawie nanieść uwagi do pozwolenia.
Zasadniczo sprawa ma się tak, że drzew ruszać nie wolno - tylko pielęgnacja, układ ścieżek i placów oraz historyczna mała architektura (altany, kapliczki, ławeczki, fontanny, rzeźby itd.)też nie do ruszenia, ale samosiejki i krzaki bez ładu i składu to jak najbardziej do usunięcia. Bylin raczej też nie powinni się czepiać, bo to nie ma wielkich korzeni Mogą za to zwracać uwagę, czy planowane nasadzenia są zgodne z epoką i tradycjami danego miejsca.
Ło matko..... i miej tu człowieku chęci do pracy.... biurokracja nas kiedyś zje Ja rozumiem, że o zabytki dbać trzeba ale i włascicielom takowych powinno się ułatwiać a nie utrudniać
Ale plus w tym nieszczęściu jest taki, że masz prawo do aplikowania o dotacje na prace przy historycznym założeniu. Także na pielęgnację zabytkowych drzew. Można składać wnioski do konserwatora zabytków, marszałka województwa i nawet gminy, a kwota dotacji do 50% wartości inwestycji w szczególnych przypadkach nawet do 100 % Więc trzeba próbować
No ale służby ochrony zabytków są po to żeby pomagać, a nie tylko utrudniać Ja spotykam życzliwych ludzi w tych urzędach, choć czasem chciałoby się jeszcze bardziej kompetentnych. Ja u siebie myślę o altanie i żeby wszystko było ok, to powinienem zrobić projekt, złożyć wniosek o pozwolenie na prace, uzyskać zgodę konserwatora i dopiero zabrać się do pracy a po zakończeniu zaprosić komisję, która oceni czy jest ok i odbierze prace. Wiem że w urzędzie nikt nie będzie tak jak ja studiował historycznych założeń i decyzja często zależy od widzimisię urzędnika, ale jak ja będę w temacie to mnie nie będą mogli zbyć ot tak sobie i co chcę to się uda zrobić Niestety wymaga to wiedzy i czasu spędzonego nad literaturą tematu.
Marku no własnie "przy historycznym założeniu".... a to jest zwykły dom, który kiedyś był podzielony na kilka mieszkań socjalnych. Nie wiem dokładnie kiedy był wybudowany. Ogród nigdy nie był żadnym ogrodem historycznym... było tam posadzone kilka drzew owocowych a później Teściowa odchwaszczając to co było zostawione po lokatorach posadziła parę cisów, iglaków z lasu i kwiaty.... to wszystko. Ogród w tej chwili jest zbieraniną rożnych roślin bez ładu i składu.
Rozumiem gdyby sytuacja była jak u sąsiadki gdzie ogród kiedyś był ogrodem francuskim, formalnym. Rozumiałabym gdyby urzędnicy chcieli to odnowić bo to ma wartość historyczna (nawet sąsiadka pokazywała mi zdjęcia w albumie, który ukazał się całkiem niedawno w księgarniach ) U kolejnej sąsiadki rośnie ogromny dąb, chroniony zresztą już od kilkunastu lat. Ale tu nie ma nic takiego Ciekawa jestem co z tego wyjdzie
Marek a ja właśnie chcę zachować owocowe To są morele sztuk dwie Jedna sama wysiądzie ze starości ale o drugą chcę walczyć bo ma niesamowicie fajny kształt pni Trzeba ją tez przyciąć i tu muszę się poradzić fachowca (czyt. Danusi i Witka ). Mam jednak do wycięcia jedną leszczynę - bo są dwie obok siebie.
Ciekawa jestem jak to wszystko będzie