Plantacja to za duzo powiedziane. Pole i uprawia je zarobkowo, do roznych kwiaciarni. Ja z nich mialam bukiet slubny i dekoracje w kosciele ( wlasnie sasiadka kosciol robila, to byla mila niespodzianka jak zobaczylam wchodzac). 7 lat wczesniej na cywilnym mialam kule z kwiatow gloriozy. Troche zapomniany kwiat ale dla mnie wyjatkowy.
Swoja droga jak kiedys bede szukala pomyslu na zajecie to wlasnie takie pole cantedeskii w roznych odcieniach.... szokujaco dyzo pracy to nie wymaga jak tak sie przygladam. Czemu by nie...
Zakładaj ta plantację to będe miała pewne źródło.
Ja bardzo chciałam iść do ślubu w czerwonej sukni z bukietem z kali, ale... teściowa i mama by na zawał serca padły... nie zrobilam im tego...bukiet miałam z takich a'la róż (delikatniutki) - dawno to było nie pamiętam HAHAHA