Przyznam, że liczę na ten sezon. Przeraża mnie tylko ilość wolnego miejsca w ziemi dla chwastów i druga częśc skarpy, która wciąż czeka na zagosporadowanie..
Na razie to prawdziwe ściernisko. Z wysianą faclią, która miała umarznąć a jest pierunsko zielona i teraz zaglusza mi truskawki.
Zaraz idę ja plewić :/
To może pokażę ten dramat, żeby nie było za różowo

Oto druga częśc skarpy - moje wstydliwe miejsce
Te badylki to rządki jabłoni, malin i czereśni. Wszystko we wiejskim ogródku - czyli za cisami.
Nie ma lsitków na leszczynach i wysokich dalii, więc uwidoczniło się gruzowisko sąsiada. Spokojna głowa - szybko zarośnie. Tym bardziej, że zrobiliśmy pergole na pnącza.
Do usunięcia jest sterta z sychymi badylkami po tych pięknych żółtych kwiatach, które tak dominowały w zeszym roku.
Chcę też wysadzić w końcu te borówki z pierwszego planu i przesunać je do ogródka warzywnego. Boję się tego zrobić, bo w sesoznie skutecznie mi zasłaniały widoki na podwórko sąsiada poniżej. Marzę też o scieżkach.
Dużo pracy nas czeka.
A tutaj jeszcze bratki
i zioła