Pracowałam sobie niespiesznie do czasu wystąpienia sporych mrozów w połowie lutego. Czułam potrzebę rozruszania się po zimowym zastoju.
Potem nastały większe mrozy i przystopowałam nieco z aktywnością na zewnątrz.
Od 10 dni temperatura na zewnątrz jest typowo przedwiosenna (5-8 stopni), a od wczoraj to już nawet wiosenna (12-14 stopni), świeci słońce i leciutko powiewa. Czytam o tej pogodzie u Was i uwierzyć nie mogę.

Przed południem miałam trochę pracy domowej i aż mi pośladki ściskało z żalu, że nie mogę podłubać w ogrodzie.

Z dnia na dzień widać coraz więcej oznak wiosennego przebudzenia. Nie wiem, jak u Was, ale u mnie nie ma na co czekać, bo przy tych temperaturach wszystko buchnie lada chwila.
Dzisiaj nawiozłam rabaty ozdobne i zaczęłam przygotowywać grządki w warzywniku do wysiewu.
Na zimę zostawiłam zagonki w ostrej skibie. Grudy gliny ładnie namokły i pięknie się rozdrabniają. O dziwo nie rozpanoszyła się gwiazdnica. Wiosną już nie będę przekopywać zagonków ponownie. Odświeżyłam tylko kanciki.
Jutro wysieję bób, groszek, wsadzę cebulę dymkę żółtą, czerwoną, białą i szalotkę.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz