Wczoraj rozpoczełam sezon strzyżeniem iglaków. Ostatnie cięcie miały 3 lata temu. Ciagle nie mialam czasu albo pogosa nie taka. Więc teraz poszły na pierwszy ogień.
Tak bylo przed.

A tak teraz.

No zdecydowana poprawa , jednak co cięcie to cięcie - musi być
Dobrze, że zdążyłaś przed deszczami...

Wczoraj się zastanawiałam czy już tuje ciąć...i zostawiłam jeszcze. Może za tydzień jak nie będzie padać.

galgAsia napisał(a)

No zdecydowana poprawa , jednak co cięcie to cięcie - musi być
Dobrze, że zdążyłaś przed deszczami...

Kiedyś bym się bała takich radykalnych cięć ale pod wpływem szanownego forum i Danusi tnę wszystko jak leci bez strachu.
No udało mi się z pogodą bo dzisiaj u nas cały dzień wiele i pada, a godzinę temu była po prostu ulewa i burza. Grzmiało i błyskało jak nie wiem... no masakra.

Kokesz napisał(a)

Wczoraj się zastanawiałam czy już tuje ciąć...i zostawiłam jeszcze. Może za tydzień jak nie będzie padać.

No ja już zaczęłam bo mam masę cięcia. Na te dwa krzaczory straciłam 5 godzin a to tylko z grubsza. Wygładzenie kosmetyczne innym razem bo już nie dałam rady więcej. Ręce to mnie jeszcze dzisiaj bolą.

FAJNIE postrzyżone iglaki.
Naprawdę wyglądają teraz dużo ładniej.

Kawał roboty i to jakiej fachowej! Podziwiam i gratuluję! Dzieje się u Ciebie, że szok!

Haniu działoby się o wiele więcej gdyby ciągle nie padało. Myślałam że uda mi się po pracy chociaż codziennie po godzince coś porobić. Zawsze to coś do przodu. Ale gdzie tam... dzień w dzień pada.

Krzewy nabrały lekkości. Pięknie. Też przymierzam się do cięcia bukszpanów. Ale czy nie za wcześnie?

Bukszpany to jednak trochę się cykam ciąć. Te iglaki są prawie 30-sto letnie to tak szybko szlag ich nie trafi.