I przyszedł czerwiec wraz z deszczem. Po wielu miesiącach suszy każda kropla była na wagę złota. Zima i wiosna była praktycznie bez opadów. Niestety przedłużajace sie deszcze, często z burzami, gradem i porwistym wiatrem nie służyły ogrodowi.
Pojawiły się choroby grzybowe, plaga ślimaków i mszyc
Truskawki tak obficie kwitły, że wydawało się że nawet z tak małej grządki zbiory bedę miała spore. Niestety większość zgniła zaatkowana przez szarą pleśń. Nawet na lokalnym ryneczku nie było rolników sprzedających owoce z przydomowych plantacji
W ogrodzie najbardziej żal mi było piwoni. Wyjątkowo dużo miały pąków - zapowiadał się piekny spektakl piwoniowy. Udało mi się je uchronić przed majowymi przymrozkami ale niestety deszcz zrobił swoje. Niekiedy nawet nie zdążyły rozwinąć się pąki a już gniły na łodydze
Uchwycone obiektywem, te które nadawały sie do sfocenia
