A ekipa jedzie dalej... Robimy łeb w łeb - codziennie od 7 do 16

Prąd

Pierwsze zarysy


A ja w tym czasie grabie, rozwiezioną przez koparkę ziemię i rozbijam grudy z gliną

Tu wyszła fajna scenka - ta ziemia była tak sucha że pan mi stwierdził że glebogryzarka ręczna nie da rady tym bryłom ziemi, sa jak kamień, musi popadać deszcz... Hmmm. gdzie diabeł nie może.... Podpięłam zraszacze, puściłam na godzinę wodę i jak nasiąkły bryły woda wziełam widły i rozbiłam dziady. Szef ekipy jak to zobaczył, przyjechał ze znajomym, pokazuje mu zaorane pole i mówi do niego - ,,koparka nie mogła tego rozbić, a ta baba sama sobie z tym poradziła

W między czasie przyjechała ENEA - nagle oni będą prąd sąsiadowi ciągnąć - przez całą szerokość mojej działki! No szok, panowie - przecież jak popada na tych wykopach to mi ciężarówki utną z materiałem! Moja ekipa jednak musiała dokończyć prace u innego inwestora, oby sie wyrobili...

No i enea przekopała mi przed ogrodzeniem

Nagle w trakcie robót słyszę niewybredne przekleństw - biegnę mając serce w gardle - jak nic uszkodzili ogrodzenie! Pytam co się stało a oni na to że jakiś głaz jest w ziemi i będzie problem z nim. Och tutejsze kamienie polne takie urocze - powiedziałam panom że mi się taki marzy....
Nie mineło pół godziny - puk puk - gdzie pani che tego kamyczk? Szok miał 1 m długości 75 cm szerokości i pół metra wysokości - no bajka - panowie na frontową rabatę z nim!

Panowie się uśmiali - w zyciu jeszcze nie widzieliśmy tak szczęśliwej kobiety z powodu polnego kamienia

Ale oczywiści zaraz po ich wyjeździe zaczeło lać (miała naprawdę świetna pogodę - przez 2 tygodnie wspaniałe słońce i zero deszczu - no i przyszedł. Efekt taki jak się obawiałam cieżarówki całkowicie zepsuły dojazd do mnie

Wyszła paskudna żółta glina. Do tego zaczeło mi bulgotać w rurach... Szambo? Rany - w ciągu 1 doby znalazłam szambiarza, podpisałam umowę i załatwiłam śmierdzącą sprawę

Ale drogę trzeba było naprawić...

Telefon do składu i załatwianie kruszonego betonu na już... Bo szef ekipy już zciągął wiertnią warstwę drogi

Dojechało! W ciągu godziny - żebyście widzieli minę szefa - bezcenna z tym pytaniem - jak to Pani zrobiła?
Śmiałam się że tak się preacuje na południu, wszystko jest na już a nawet na wczoraj
Na podjeździe są zalewane stopy pod garaż


A na ścieżkach ubijany piach z cementem

No i leci układanie kosteczki - najprostszej, najtańszej ale wiadomego, firmowego źródła

Udało się! Teraz piaskowanie (to też ja )

Z prac ogrodowych - poszły włókniny (dzięki nim nie tracę roślin- nie da razy inaczej)

Z resztek robie przymiarkę jak zagospodarować to co zostało - to tylko pierwszy wzór jak będzie w tym miejscu - podwyższona rabata z krawężników i kawałek kostki - praca na sierpień

I jeszcze taki płaski skalniak

A teraz bardziej ogrodowo - widok po przyjeździe i pierwszym koszeniu

A potem tytaniczna praca przez 3 tygodnie - przewracanie darni, pielenie, kancikowanie, sadzenie...