Dziewczynki z kopania nici, dopiero po weekendzie, bo nadzór energetyczny nie dojechał. Mam już dosyć
Tatę zabiorę najszybciej jak się da, ale z zapaleniem płuc mi Go nie wypuszczą

Dzisiaj miał jakeś omamy , mówił do siebie i błądził w swoim świecie.
To też nie wróży nic dobrego. Ma mieć konsultacje neurologiczną.
A zaraz po wolnym będzie go badał onkolog . Ognisko na nerkach i wątrobie daje znać o sobie...
U nas ulewa od kilku dni, ciągle kursują strażacy. Wylały okoliczne strumyki, które zmieniły się w rwące rzeki.
Wyrwało nam wylot ze stawu. Dzisiaj załataliśmy. Wlot zatkany, ale coś tam zawsze przeciska.
Droga nad rowem się osunęła, połatali prowizorycznie .
Ten deszcz już jest nudny...
Na osłodę byłam w szkółce

Kupiłam 5 Tujek Waxen takich po 2 metry, 12 Scyrocketów też takich dużych, Lawsona, krzewuszkę Wings of fire i miskanta chińskego Silberfeder, 2 choiny kanadyjskie zwykłe pienne i jedną Jeddeloh.
Jutro planuję je posadzić mały żywopłot, bo wieje okrutnie ...o ile pogoda pozwoli .
W międzyczasie pracuję, czyszczę piętro u Mamy, odwiedzam Tatę, pakuję toboły i dosadzam co nie co w ogrodzie.
Czuję się jak robot
Zostawię Wam stare fotki, bo nowych nie robię już jeden aparat załatwiłam na deszczu więcej nie chcę