Sylwia, te zwykłe nie są mrozoodporne. One podobnie zimują jak werbena patagońska. Jak będzie słaba zima, to przeżyją, jak nie, to trzeba czekać na siewki.
Podzielam Twój zachwyt floksami. Pięknie pachną, mają cudne kolory itd.
Co do zwartej kępy zauważyłam u siebie, że te nowe odmiany kupione w szkółkach rzeczywiście trzymają zwartą kępę. Te zaś, które mam od sąsiadki (czyli jakieś starsze odmiany) rozłażą się, a po wykopaniu (przenoszone w inne miejsce) okazały się trudne do usunięcia w starej miejscówce (prawie jak juka).
Mam do Ciebie pytanie odnośnie powtarzania kwitnienia. Mam z tym problem. Przycinam przekwitnięte kwiatostany zostawiając resztę łodygi i szczerze mówiąc słabo wygląda to powtórne kwitnienie. Myślę sobie, że może trzeba obciąć wszystkie łodygi do ziemi tak jak szałwię? Jak Ty to robisz?
Jeśli je ogolisz do ziemi to na pewno nie zakwitną. Lato jest za krótkie i nie mają na to szansy. Ja przycinam tylko przekwitłe kwiatostany. Jeśli będzie ładna jesień, to zdążą jeszcze raz zakwitnąć we wrześniu. Oczywiście, że to kwitnienie nie można porównać do tego pierwszego, ale jakieś kwiatki zawsze mam.
Tak wyglądają moje po przycięciu.
Dziękuję za odpowiedź. W takim razie będę dalej ciąć same kwiatostany. Mój problem może wynika z tego, że mało je nawożę. Właściwie na wiosnę dostały tylko granulowany obornik i na tym koniec. Rosną też w dosyć suchym miejscu. Muszę się o nie bardziej zatroszczyć i pewnie wtedy odwdzięczą się jesienią powtórnym kwitnieniem
Jestem uzależniona od Twojego ogrodu, oglądam codziennie późnym wieczorem /choć nie piszę/, żeby mi się dobrze spało
Namierzyłam dzisiaj mnóstwo siewek ostrogowca /u mnie jest raczej różowy niż czerwony/ i, jeśli jesteś zainteresowana, to mogę Ci wysłać /wiem, że nie chcą Ci rosnąć, może te ode mnie zechcą/.