Dzisiaj od rana dzieci zostały sprzedane do dziadków, a ja zamiast korzystać z okazji i odgruzować trochę dom siedziałam na tarasie i dumałam nad rabatką.
Wymyślałam różne wersje, które mąż kwitował "nic to nie zmieni".
Przyznałam mu rację. Z tych roślin, które są na rabatce cuda nie wyczaruję.
Więc wymyśliłam coś takiego:
Roślinki, które rosną w rabatce oddaję, przesadzam jednym słowem pozbywam się ich.
Sadzę 3 wiśnie umerculifera. W ich nogach sadzę rozplenicę (nie pamiętam jaka to odmiana, ale podzieliłabym na trzy tą która rośnie na środku rabatki - jest wielka piękna i ma cudne czarne kłosy). Tak aby wyglądało, że wiśnie wyrastają z rozplenicy. Czyli byłyby trzy rozplenice.
Pomiędzy wiśnie dosadzam 4 hortensje. I tu mam zagwozdkę: bo z frontu mam limelighty a z tyłu działku phantony (limlighty bardziej mi się podobają, są delikatniejsze, ale w tle rabatki będą phantony więc nie wiem czy nie będzie chaosu). Przed hortensjami miskanty morninght light (mam je w ogrodzie, więc wykorzystam moje, które i tak przydałoby się odmłodzić). Przed tym wszystkim plama żurawek marmolade (są na tej rabatce, więc wykorzystałabym je).
Co sądzicie? Może jeszcze coś zimozielonego?