No więc, wczoraj go nie było, znaczy kreta. Dzisiaj pojechałam do tego sklepu po miskanty i mówię Pani, że fajny preparat mi sprzedała, śmierdzi jak diabli, ale działa. I zajeżdżam do domu, patrzę? Dwie kupy ziemi, i to takie wielkie!!! Jedna cała wokoło miłorzęba na kijku. Ominął sobie te dziury ze śmierdziwem i kopie dalej. No to ja mu dalej ten smród w dziurę, każdą. Wstawać będę zimą i mu wleję, i karbidu też, choćbym po kolanach miała łazić, to nie dopuszczę do ponad 100 kopców. Mam tak nierówny trawnik, że płakać się chce. Co ja mogę na to poradzić, że tyle dżdżownic lubi mój ogród?
Kochani wpadajcie do mnie i piszcie, tak lubię odwiedziny. Obiecałam zdjęcia, ale ze mnie kłamczuch. Znaczy, zrobiłam w ogrodzie sporo przez te 2 dni i ciemność nadejszła, nie zdążyłam pstryknąć, ale jutro sobota, to więcej czasu będzie. Uda mi się coś sfocić. Aha, i napiszę, że moją lawendową rabatę rozwaliłam i inaczej teraz wygląda.
____________________
borówcowy
wizytowka