Odpowiadam zbiorowo i zdaję relacje z "przychodzi baba do lekarza"

- Dzień dobry
- dzień dobry, co pani dolega
- to..., to... i to...
Lekarz osłuchuje (bardzo dokładnie i długo), zagląda do gardła, szuka węzłów powiększonych (byłam zaskoczona bo szukał dokładnie i w miejscach o jakich nie miałam pojęcia)
- wszystko w płucach i oskrzelach w porządku to taka infekcja sezonowa
ubrana siadam na krzesło i czekam na receptę jakąś
lekarz mówi
- dziękuję
ja zdezorientowana
- to może jakieś witaminy lub suplementy
lekarz
- niech pani głupich reklam nie ogląda, zdrowo się odżywiać i dużo pić, żeby wirusy wypłukać
ja
- a pączki mogę jeść
lekarz
- nie

- do widzenia
- do widzenia

A ja chora wczoraj pojechałam do Łodzi na spotkanie z koleżankami-autobusem. Gardzło mnie bolało okropnie. Autobus powrotny nie przyjechał i półtorej godziny czekałam na okropnym zimnym wietrze. W końcu zadzwoniłam po M. Myślałam że dzis z łóżka nie wyjde a tymczasem jestem całkowicie zdrowa. Mrozenie pomogło.

He, he dziewczyny, może nie jest tak okropnie (?). Naród chory na ciele, zdrowy na umyśle bywa, bo kolejki jak piorun do paru lekarzy, a ja chciałam na "już" i poszłam do tego gamonia, do którego nikt nie lezie! No to i wiem dlaczego .
A pączka zjadłam jednego, ale ja z tych co ze wszystkich słodyczy najbardziej lubią boczek (jak znalazł na nadciśnienie!)Pa!

Też lubię boczek i mam nadciśnienie niestety.