Dzisiaj w „szmaragdowym”, mimo cudnej pogody, ogłosiłam zakończenie sezonu działkowego. Obrzeże nowej rabatki hortensjowej dokończone, liście zgrabione w 90%, huśtawka schowana do garażu, pawilon ogrodowy złożony, „pogromca trawnika” (czytaj kosiarka) przygotowany do zimy.
Uff… koniec na ten rok. Na zakończenie sezonu jeszcze poziomeczka dla każdego….
A po południu pojechałam do znajomych i okazało się, że u nich na działce jest właśnie „wysyp” opieńków miodowych. To ulubione grzyby mojego taty, więc postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zebrać co nieco. Ale nie dało zebrać się troszeczkę… podjechałam więc tyłem samochodu i wrzucaliśmy bezpośrednio do bagażnika. Po 15 minutach (zbierały 4 osoby: 2 dorosłych i 2 dzieci) bagażnik był pełny… coś koło 15-20 kg. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia…
Godzinę temu wróciłam dopiero do domu… obieraliśmy z tatą grzyby przez 5 godzin, potem jeszcze marynowanie, pożyczałam słoiki od sąsiadów bo zabrakło…padam ze zmęczenia, rąk nie mogę domyć, jutro policzę ile wyszło słoiczków, bo dziś już nie miałam siły.