W sumie, to to by było super. Nie miałabym nic przeciwko Tylko niech wszyscy się stosują Ja po prostu czasem korzystam z tego, że nasi sąsiedzi często nie przestrzegają tych zasad współżycia społecznego, więc nasze koszenie od czasu do czasu to przy tym pryszcz
A bym nie miała nic przeciwko gdyby moi sąsiedzi kosili w niedziele-kosiarka im wysiadla i od pół roku nie kosza wcale... Chwasty kwitną w najlesze,mają po 1,5 metra wysokości i wrastaja w płot i do mnie.a ja przez dziurki w płocie ryrywam je na działce sąsiadki...
Heh, no właśnie, wszystko zależy od punktu widzenia. U mnie jeden sąsiad (to ten od hałasów wszelakich i palenia liści), który bezpośrednio z nami graniczy do przecudnej urody blaszanego garażu na rupiecie dostawił jeszcze dwa takie same i coś mi się zdaje, że resztę terenu podnajmuje na parking, a pozostałe dwie działki są puste i tak zapuszczone, że mąż co najmniej raz w sezonie musi tam wchodzić i oczyszczać pas wzdłuż naszego ogrodzenia, bo wyrywałabym przez płot nie tylko chwasty, ale też siewki klonów, itp. Też mi się marzą sąsiedzi z choć trochę zadbanymi ogródkami.
a to nie możesz im kosiarki pożyczyć?przecież to się rozsiewau moich jak miałam chwasty w siatce to poszłam do niech i zaczęłam pielić, żeby im się głupio zrobiło, i teraz już mam spokój