O co tutaj chodzi. Jak ja doszłam do końca to sympatyczna właścicielka przepadła. A może sąsiad maczał w tym palce. Oby nie. Ogród wielki, więc i pracy duzo. Ale właścicielka pracowita, to poradzi sobie z tymi hektarami. Ślicznie, ślicznie i jeszcze raz ślicznie. I najważniejsze. Zazdroszczę teściowej. Moja nawet jak przyszła na parapetówkę to nie przyniosła złamanego badyla. Za to uwielbia wpadac bez zapowiedzi i to zawsze w porze obiadu. Wredna ze mnie synowa, ale co zrobić.
Wracaj do nas.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.