Gosiu, dzięki

chyba ten sam namiar podawała mi Anda, ale mój różni się zdecydowanie, ma pełny kwiat. Chyba, że trafił mi się jakiś odmieniec
Ula, fajny, taki puchaty
Sezon mogę uznać za zamknięty. Wczoraj posadziłam ostatnie zapomniane cebulki, zadołowałam resztę donic, ceramiczne z cebulami dostały siatki i powędrowały pod dach, pograbiłam liście. Dziś gliniane doniczki z rojnikami powędrowały do szklarni, oczyściłam donice przy wejściu z kwitnących jeszcze pelargonii, jakimś cudem oparły się przymrozkom, czas pomyśleć o czymś świątecznym.
Napełniłam słoiczki dla myszowatych, karmię je systematycznie od początku września i z kilkunastu słoiczków już nie zżerają. Może ich nie wytępię, ale zmniejszę populację, bo latem bezczelnie po rabatach biegały.
Dokarmianie ptaków rozpoczęłam tydzień temu, po trosze dlatego, aby wróble nie wydziobywały młodziutkiej trawy, chyba pomogło. Sikory już dużo wcześniej dawały znać, że mogłabym już o czymś pomyśleć. Nie wiem, jak one tak szybko wszystko wydziobały, ale dziś wymieniałam karmę, bo puste tubki wisiały. Nawet specjalnie mnie się nie boją, chodziłam pod katalpą, to tylko podfruwały na wyższe gałęzie i czekały, kiedy sobie pójdę i przestanę im przeszkadzać.