Poprzedni wpis to początki historii altanowej rabaty. Pora na przedstawienie, co dalej z tego wynikło
Po zimie rabata przy altanie wygląda smutno, niestety widać po niej upływ czasu... Nawet ławka zamiast palet nie ratuje sytuacji

Po początkowym nerwie pojawia się wena do działania
Wiosenna bujność nieco poprawia humor, ale pomysły kiełkują.
Wędrówki rododendronowe już pokazałam

Było ładnie, w momencie kwitnienia nie odważyłabym się ruszyć tego piękna, ale po było mi już psychicznie łatwiej
Tulipanowiec też znalazł nową miejscówkę, dosłownie poszedł sobie na front, ale tę śmieszną historię opiszę przy innym remoncie
Po raz drugi przesadzam też umbrę na pniu. Miały być dwie posadzone symetrycznie przy ławce, ale nie byłam tak na prawdę do tego pomysłu przekonana. Bardziej czułam tu katalpy, ich duże liście byłyby lepszym akcentem... Niestety ta rabata nie jest aż tak duża, a korony katalp po latach są ogromne. Umbra poszła na front.
Przed demolką jest tak:
Widząc taki obraz nędzy i rozpaczy jakoś łatwiej to wszystko wysadzić w powietrze

No prawie wszystko
Na wiosnę przywożę na rabatę duże ilości kompostu, plan jest taki, aby podnieść nieco jej tyły. Muszę to zrobić ostrożnie, by nie zasypać pni drzew, które zostawiam. To wiedza zdobyta dzięki nadrabianiu zaległości w programie "Maja w ogrodzie"

Zbyt mocno zasypany górą pień sprzyja rozwojowi chorób grzybowych.
Przez jakiś czas na rabacie nic się nie dzieje a pozostawiona goła ziemia zarasta trawą.
Po przeprowadzonej rodkowej, tulipanowcowej, umbrowej migracji znów jest impuls. Niebieski świerk mocno mi tu od dawna zgrzyta, rabata bez niego będzie spokojniejsza. I tak jest mocna kolorystycznie. Po bokach ma dwa bordowe akcenty: perukowca i klona. Oba kocham i oczywiście zostają
Zarośniętą ziemię przekopuję, znów rozkładam kartony i rozpoczyna się proces równania terenu.
Wychodząc z mojego wąwozu przedłużam też żwirową ścieżkę do kolejnego zakrętu:
Na winklu po przeciwnej stronie przekopuję małą rabatkę aby złagodzić mur i kamienną donicę.
Po dosypaniu ziemi z tej strony jest tak:
Trochę ziemi jeszcze brakuje, aby całkowicie zasypać duże kamienie podtrzymujące żwir pod ławką. Ale już dowiozłam

Różnica wysokości była aż tak duża:
Teraz jest mniej więcej tak:
Kamienie okalające żwir zostały prawie całkowicie zasypane. Wkrótce nawiozę nieco jaśniejszego żwiru, który ładnie wszystko zakryje. Pomaluję też ławkę pod kolor altany, nieco ją tylko przecierając.
A o nową ławeczkę będę prosić św. Mikołaja
Przymiarka ze starą ławką wygląda tak:
Pod klonem leżą 3 wykopane tawuły, które teraz zadołowałam za ławką tworząc kompozycję z 3 kul. Nie jestem do nich w tym miejscu w 100% przekonana... Na wiosnę spróbuję wyrównać je cięciem i zobaczę, jak to będzie wyglądać. Uwielbiam te tawułki, ale jeśli okaże się, że coś mi tu jednak zgrzyta, będę im szukać nowej miejscówki.
Za ławką planuję żywopłot z cisa hilii. Ma nawiązywać do łukowej kompozycji przy kamiennej ławce widocznej z altany. Ma być niewysoki tak aby nie zakrywał hortensji ale stworzył lekkie oparcie dla ławki. Po bokach będą dwie cisowe kule, co nawiąże z kolei do kul przy wykuszu domu. Na razie jest hortensjowo

Między perukowcem a kratką altany w zeszłym roku posadziłam hortensję Kyushu. W tym roku perukowiec tak bujnął, że hortensja nie miała szans na pełnię swej urody. Przesadziłam ją na środek ławki a po bokach dokupiłam dwie kolejne Kyushu. Uwielbiam tę hortensję, jej zapach jest obłędny!
Jak ta trójeczka kiedyś się rozrośnie siedzenie na ławce będzie jeszcze przyjemniejsze
Tak wyglądały przymiarki tej hortensji zaraz po zakupie. Widać też jak przesunęłam placyk do przodu:
Z samymi tylko hortensjami jest tak:
Podoba mi się ten minimalistyczny obrazek, nie chciałabym go zepsuć dodatkami o których wspomniałam...
Największym dylematem jest dla mnie tył. Dziurę w żywopłocie - powstałą przez rozrastające się rośliny z przodu - załatam i nawet wiem jak. Wycięłam cały susz i przywiążę do przodu nieco tylnych gałęzi, które stworzą namiastkę zieleni z przodu. Są bujne i jest ich dużo, więc pomysł się uda.
Straszący cyprysik Lawsona "Ivonne" mimo sentymentu do nazwy

będzie raczej wycięty. Niestety po podcięciu czubka kilka lat temu podmarzł i dużo gałęzi musiałam wyciąć. Reszta gałęzi nieco uformowana, ale nadal nie jest w formie. Tak podkrzesane drzewko pewnie długo nie przetrwa...
Perukowiec i klon zostają. Mocne bordowe akcenty po dwóch stronach... Co między nimi pasuje???
Myślałam o dwóch platanach Alpen's Globe. Ale gołe pnie znów coś potrzebują w nogi...
Nie chcę tam nic iglastego, pasują mi tylko zielone drzewa. Czy takie same czy różne???
Kuszą mnie 3 brzozy doorenos

Pasowałyby do brzóz za altaną i do doorenbosów na froncie, które rosną wzdłuż tej samej linii żywopłotu. Cudnie zagrałyby z hortensjami Kyushu

Podbiłyby boro drzew obok...
Na razie widzę same plusy

A WY co myślicie? Uśmiecham się mocno po rady i sugestie
Ależ elaborat mi wyszedł, niemal tak długi jak historia tej rabaty

Na koniec perełeczka

I jak tu się nie zachwycać zmianami

Nawet ja maruda się cieszę