W odmętach albumu zdjęciowego mam jeszcze dinozaury z
29 lipca, obiecałam wielkie grande podsumowanie sezonu pomidorowego, śpieszę zatem uprzejmie donieść, jakież to psiankowate smakołyki najbardziej skradły moje serducho w tym sezonie.
Jako pierwsze w zestawieniu
Golden Boy i bezodmianowiec
"Marta"- owoce nieduże, krzaczki plenne i niechorowite, ale w smaku nie wyróżniają się jakoś szczególnie, są bardzo zbliżone do siebie, choć Marta odznacza się tym, rodzi owoce jak szalona, w pięknych gronach:
Tutaj wg opisu z paczki
Yellow Dragon, ale ewidentnie pomylili nasiona, krzaczek padł jako pierwszy na placu boju i kaprysił przy kiełkowaniu, wizualnie bardzo ładny, ale w smaku dość przeciętny:
Yellow Brandywine- ten pomidorek zasługuje na większą uwagę, smak miał bardziej złożony niż moje pozostałe żółte, średnio plenny, ale myślę że zostanie ze mną na przyszły sezon: