Drzwi z pochwytem..., a klucz w domu, ja z córką poza domem, M w krótkim rękawku wyszedł w mróz po drewno do kominka...i się zatrzasnąl.... Jakież było nasze zdziwienie gdy go w takiej temepraturze na tarsie z C zobaczyłysmy

I był przekonany, ze mamy klucze.... A klucze były w szafie w torebce... Bo wyjechałam na 5 min odebrać córkę z przystanku....
Dobrze, że miałam smartfona i znalezlismy firmę, ktora otwiera zamki.... I że moglismy poczekać w samochodzie....
W ciagu kilku dni M wymienił pochwyt na klamke.....
Lufcikow u nas niet, wszytskie okna z klamkami na zamki.....
Ah jak ja lubie takie opowieści

z perspektywy czasu