Powoli godzę się z faktem, że chciejstwa muszę minimalizować, no chyba że znów wymyślę jakąś rewolucję, ale na razie mi się nie chce Choróbsko mija wyjątkowo powoli, na szczęście padało w ub. tygodniu i przedwczoraj, nie muszę podlewać całego ogrodu, tylko doniczkowce Tobie też zdrówka życzę.
Anka, ja już pogodziłam się z tym, że miejsca więcej na piwonie nie będzie , no chyba że coś wyleci. Znaczniki z nazwami dawno zaorane, przykro mi. Mam zapisane jednak jakie kupowałam, ale były pomyłki.
Po przekwitnięciu wyjmuję zaschniętą rozetkę i puste miejsce uzupełniam młodym rojniczkiem.
Pogoda faktycznie wykańcza... nie sprzyja niczemu, a najmniej pracy w ogrodzie, nie robię nic poza podlewaniem wieczorem w szklarni i doniczek z pelargoniami. Poza tym w pracy też gorący czas, na szczęście jeszcze tylko trzy dni, z roku na rok coraz bardziej odczuwam zmęczenie, także brakiem stabilności...
Ale...zeby nie bylo ze wszystko ladnie i pieknie...Duzo pakow musialam poobrywac...I cos mi sie wydaje,a raczej napewno, ze znam tego przeciwnika. Musze te roze jeszcze poobserwowac.
Kolejne...Roza LO, pieknie pachnie ale szybko lapie plamistosc...Na liscie do wyrzucenia...Szkoda, w sumie ja lubie, piekna jest, ale, co roku mocno choruje i potem stoi taka szaro bura w ogrodzie. Zapach za to...Oszalamiajacy
Oglaszam ten rok, w moim ogrodzie, rokiem roz...Wszystkie sa bardzo obsypane pakami, bardzo. Wiele juz obficie kwitnie, krzaki az sie uginaja od kwiatow...Wiele roz oddalam i mam nadzieje, ze i one beda piekne
Sa tez truskawki i poziomki
Obrodzila tez magi, lubie ja do sosow i zup
I wreszcie ruszylo Ucho slonia Kilka miesiecy nic sie nie dzialo, w sumie, stracilam juz nadzieje ze wogole cos wyrosnie. I prosze, z ogromnej bulwy, ruszylo