Hejka Domi dawno Cię nie było u mnie powoli, ale do przodu... choć ten weekend był bardzo pracowity... niestety nie w ogrodzie. Mus był wyprawić eMusiowi urodzinową imprezę a żeby było śmiesznie to dziś bylismy na komunii
Część roślin już posadzilam (hortensje limelight i sedum o bordowych pędach i liściach) ale muszę jeszcze uzupełnić braki.
Tu widać cisa do przycięcia:
W tym roku postanowiłam, że je ciut podpędzę siedzą grzecznie na balkonie i czekają na transport na ogród... ale dopiero po "zośce" w poczekalni są też pelargonie
Wczoraj już wyrownalam teren i zrobiłam przymiarkę. Tu gdzie mitła, ma być cisowy stożek. Narazie się wstrzymała, bo wszystkie które oglądałam przekraczają mój budżet... (A może ktoś z Was podpowie gdzie szukać stoków w dobrej cenie?)
Nie mam pojęcia. Nigdy nie dałam jej szansy pokazać co potrafi.
Sesleria heuflera jest większa niż carez montana.
Tak to wygląda u mnie po zeszłorocznym sadzeniu z podzielonych egzemplarzy.
Z przodu jeden egzemplarz carex Gold Fountain (jaśniejszy). Potem dalej od kostki sesleria i bliżej kostki carex montana (gatunek) o wiele od seslerii mniejszy.
Myślę, że carex jeszcze trochę pójdzie w górę.
Ujęcia z narożnika
Opisałam. Nie wiem, czy coś widać. Od lewej:
Carex monatana Raureif
Carex Gold Fountain
Sesleria heuflera
Carex montana
Było ciężko, bo forsycja, sosna, jodła koreańska i cis już rosną. Jodłę drastycznie przycięłam na wiosnę, natomiast cisa dopiero będę formować. Wiem, że jest duży, zaniedbany i już swoje lata ma ale nic z nim nigdy nie robiłam, bo nie wiedziałam że trzeba i że można mam nadzieję, że po kilku latach będę mieć z niego stożek... Tak było na wiosnę:
Tak wyglądała praca związana z przkopywaniem uperdliwej trawy. Nie wiem co to za trawa ale ma kłącza długie i grubsze niż perz:
O tak,tak, Bogusiu. Ileż można, i po co tyle? Zawsze w zimie tak mówię, a potem ni stąd, ni z owąd -nazbiera się tych prac do nie przerobienia w spokojnym tempie.
Ale i tak chyba mniej urabiam ręce niż kiedyś. I ani wczoraj, ani dziś nie wybrałam się na kiermasz ogrodowy. Ani jednej rośliny do domu nie przywlokłam. Ufff. Udało się.
Efektów w ograniczaniu chciejstw życzę, z korzyścią dla wyglądu ogrodowego i własnego. Czas wyprostować plecki!
Po kilku dobrych tygodniach namysłu i przekopywania rabaty przy bramie, udało mi się wyrównać teren, wywieźć ok.20 taczek ziemi w stronę warzywnika i wstępnie przymierzyć do zrealizowania takiego oto planu: