wzielam aparat zeby Wam pokazac co sie stalo z nasza jablonka. Stara byla juz ale zawsze szkoda
jeszcze jedna galaz ma ale chyba niedlugo, nie bedziemy jej juz ratowac.
Witaj Aniu!
Masz bardzo ładny nik.
Cieszę się ,że pospacerowałaś po moich stronach wątku.
Dziękuje za tak mile słowa, wystawione jako ocenę po wizycie.Oczywiście zapraszam częściej.
A ty nie masz swojego wątku ? Z jakiej części kraju jesteś ?
Marcinki mam.Jeszcze trochę i będą kwitły.
Dynie w tym roku raczej będą male.Przyznam zaniedbane i susza.
O wszystko pierwszy raz posadzi las.To ogromnie cieszy, każda swoja roślinka.Kaidy kwiatuszek.
Ale po iluś latach ogrodowania, tez zawsze wszystko cieszy
No tak, byłam, w to lato po raz pierwszy i to na kilku spotkaniach ogrodowych.Nie wiem o których fotkach myślisz.
Ale ja nie mam burzy rudawych włosów..To nie ja.
Ja tylko zwracałam od początku uwag na hosty, żurawki..Potem powojniki
Ale już będąc na forum człowiek uczy się zwracać na odmiany wszystkich grup roślin.
To miałaś szczęście,ze tak dobrze, dobrali ci żurawki
male też jest piękne
Przetacznik
A tu z jarzmianka
Dziewczyny, cisza w moim wątku, bo nic się nie dzieje. Ostatni weekend był owszem ogrodowy, ale pod hasłem "spotkanie rodzinne" a więc pracowity inaczej. Nawet fotek nie było jak zrobić, bo ciągle ktoś w kadr się pakował.
Wkurza mnie już ta pogoda, bo cały plan prac na ten sezon mi się sypie. W taki upał nawet jakichś drobnych rzeczy nie mam siły zrobić. Jedyne co to oczywiście chwasty są niezawodne. Po dwóch tygodniach mojego niebytu w ogrodzie poczuły wolność i swobodę i nie omieszkały tego wykorzystać. No cóż, trzeba było się jednak z nimi bezwzględnie rozprawić.
Rośliny jakoś dają radę mimo tych upałów, dobrze że mamy chociaż to prymitywne nawadnianie, no i coś tam popadało w międzyczasie.
Zostawiam takie pstryki na szybko pstrykane z przechowalnika:
W tę suszę to dalie po prostu zasychają. A nawet te płatki co spadną to w mig się susza i ich nie widać.
Niestety, zapowiadany opad nie dotarł do mnie, za to ja dotarłam znów do ogrodu i na swoje utrapienie, kosz borówki i wiadro pomidorów. Pomidory musiałam rwać, bo ugotowane prawie. A borówka? Część pójdzie do suszenia, tak przywiędły wisząc w słońcu. Dobrze, że nie obleciały na ziemię.
LObiadek zjedzony, kuchenna praca czeka. Zajrzę wieczorem.
Basiu, tym sposobem mogę ci dołożyć więcej nasionek z innych roślin.
Ale trochę trzeba poczekać.
Ale to nie wiosna, nie trzeba się śpieszyć z wysiewami, prawda ?