czytacie jednak tę moją opowieść o zezowatym szczęściu - chyba tak
to dalej
jak już donice były moim zdaniem ok czyli podlane ustawione zasilone to rozpoczęły się deszcze ale u mnie takie że można było zabrać się za rabaty
no i od czwartku jak już wszystkie domowe sprawy załatwiłam, przetwory porobiłam co tam miałam poszłam plewić rabaty - nie miałam wcale takiego zamiaru żeby coś robić na rabatach w tym sezonie
miało być tak - rośnie jak rośnie co rośnie - podlać trzeba - olewam, leżę, babciuję w warzywniku jedynie podziałam - tak sobie zaplanowałam
od 1 września tnę przesadzę, rewolucje zaplanowane na rabatach czynię
to teraz pokaz rabat na których Mira planuje rewolucje sięgajace dna czyli ziemia
1/
aleja zachodzącego słońca - ugładzić kolorystycznie i z prawej flanki wszystko na lewą bo muszę się żywopłotem z choiny zająć i odsłonić
2/
rabata bylinowa - wywalić wszystko co można - no nie do donic i podzielić czyli więcej dobra, skombinować ziemie popieczarkową i nawalić ile wlezie
- to trudne zadanie bo na sezon jesień wiosna - mam sporo astrów i narcyzy ważnych dla mnie - przemyśleć gatunki i ograniczyć, wszystkiego nie wyciagnę bo korzenie palowe - czyli coś zostanie