Iwonko,
róże kocham ale jest problem z ich zimowaniem bo zimy u nas surowe.
Zimą 2011/2012 straciłam wszystkie róże i postanowiłam już nie sadzić.
Jednak miłośc do tych kwiatów była silniejsza. Dosadzam teraz powoli i sprawdzam jak wytrzymają na tej mojej Syberi. Zauważyłam że najlepiej radzą sobie u mnie te NN.
Iwka, wiem że to pytanie było do Danusi ale w wolnej teraz chwili pomogę w Twoich wątpliwościach
Jeśli chcesz zobaczyć Danusi dach wróć na stronę 2302 w wątku "Ogród nie tylko bukszpanowy - część II" , tam wszystko jest ładnie przedstawione.
Pozdrawiam.
Danusiu, pogubiłam się. Czy to jest widok dachu? Bo ja już sama nie wiem. Aż weszłam w wyszukiwarkę, żeby trafić do twojego dachu, bo wszyscy się zachwycają dachem, a ja nie wiem, czy to dach, czy kawałek twojego ogrodu. (tego na ziemi oczywiście...) Więc proszę o wyjaśnienie, bo nie tylko ja mam wątpliwości.
Czy to jest twój dachowy ogród? Piękny jest i te kulki bukszpanowe. Dużo pracy włożyłaś w nasadzanie. Cudo!
Danusiu, wiem że jesteś zajęta. Ale masz doświadczenie w drzewach, teraz wszystkie dla ciebie za duże, mam na myśli ogródek na daszku. Ja potrzebuję ładnego drzewa, które mogłabym posadzić przy tarasie od strony południowej. Chciałabym, aby zimą się przebarwiało. Obecnie mam na pergoli z tamtej strony dzikie wino (wiem, że to pospolita nazwa), piekne kolory ma jesienią, ale zasłania mi widok na ogród, więc pomału dojrzewam do zmiany. Poradzisz?
Oh nie tylko ona jedna z tym różem tak ma ... a Madżenka, a Robaczek ... cudo!
Najgorsze to, że mi się koncepcja rabaty przed domem zmieniła. A miały być róże białe i żółte. Przecież żółte wsadziłam już. Poczekam, jak zakwitną, może coś wymyślę...
Wiesz co Aniu, cudowności masz w swoim ogrodzie z udziałem natury. Ja bym tam nic nie zmieniała. Nasze ogródki na piaskach mogą się schować...
Tydzień temu moja koleżanka z pracy zaprosiła mnie do swojego nowego domu. Miałam być tam pierwszy raz, odkąd się tam wprowadziła. Widziałam wcześniej miejsce w samym środku lasu, gdzie mają się budować i byłam ciekawa, jak sobie poradzili z ogrodem. Ciągle mi mówiła, że ogród nie zrobiony, że chce minimalistycznie... Z pustą ręką się nie jedzie, ale cóż, nie wiedziałam, czego oczekiwać po ogrodzie, a moim prezentem miała być roślinka, więc się powstrzymałam i pojechałam chwilowo z pustymi rękami. Dom obrośnięty lasem zachwycał niesamowicie. Zachowali tyle, ile mogli, aby budowlańcy nie zniszczyli wiele. Siedziałam na kanapie i wzdychałam patrząc przez okno. Firanek nie miała (i w tym przypadku bardzo dobrze), a ja pijąc kawkę patrzyłam na falujące sosny i brzozy i oczu oderwać nie mogłam. W ogrodzie rosły grzyby i poziomki leśne, a granicy działki nie było widać. W końcu powiedziałam: Asiu, tobie żadnej roślinki do ogrodu nie trzeba. Ty już wszystko masz, tylko trochę trawy po budowlańcach dosiej.
Witaj Aniu, piękna opowieść i pięknie opowiedziana. Aż mam łzy w oczach. Wspomnienia zostały, a wy szanujecie to miejsce. A nowe pokolenia z szacunkiem do tradycji odwiedzają to miejsce. I w tym wszystkim pojawiają się te dwa splecione drzewa, jakby symbolizowały twojego dziadka i babcię. Od tego powinna zacząć powstawać powieść jakaś. Saga rodzinna ...