Ale ileż Ty musisz tej gnojówki nastawiać?! U mnie zwykle dwa wiaderka się robią, i przy takim oszczędnym podlewaniu tylko te najbardziej potrzebujące rośliny dostają! Skąd tyle tej pokrzywy brać?
nie będzie psina mi wszystkie prawie wygniotła i hortensję VF największą połamała tak to jest, kota nie ma, myszy harcują. Z tego wszystkiego zapomniałam zrobić foty silverom, dzisiaj wstąpię.
Jeśli tak wyglądają wymarzłe carexy, to zazdroszczę. Moje FF ledwo wypuściły w tym roku kilka źdźbeł... Na nic azofoska i wodą zaklinanie...
Podokienną sypialnianą się w ogóle nie chwalę...
Też uważam, że jesli w ogrodzie warzywno-owocowym mam stosować chemię...to łatwiej, szybciej i przyjemniej iść i sobie kupić...
Jednak dając komuś radę staram się pamiętać, że nie wszyscy ekologią zyją...muszę wskazać alternatywę. Czasami wbrew swoim przekonaniom.
Ewo, ogórki trzeba prowadzić w płodozmianie. Tu jest odpowiedź braków w tym roku. Sam obornik to mało. Podstawa to ph, czyli/ewentualnie dolomit (wapń + magnez) i gnojówki azotowe. Polecam wspomniany owczy obornik granulowany (ph9-10)
Ph mierzymy przed wszelkimi zabiegami. To podstawa, zaniechanie której zazwyczaj mści się przez blokowanie przyswajania (roślin)
Adelko, lubię czytać takie wpisy! Przyznaję, że ja sama mam czasami opóżnienia z opryskami ale myślę, ze warto! Przykładem jest kilka dziewczyn na forum które też przeszły na taką uprawę ogrodu i sobie chwalą. A czyste sumienie, że wnuczki jedzą zdrowe warzywa i owoce-bezcenne
Miałam ostatnio "problem" z sąsiadem w drugim ogrodzie. Przygotowywał poletko pod uprawę malin...A, że teren zachwaszczony to przygotował sobie w opryskiwaczu najbardziej chyba znany u nas w Polsce środek chwastobójczy. Przez przypadek zauważyłam, że idzie z opryskiwaczem i się zainteresowałam...Delikatnie uświadomiłam Pana jaki wpływ na zdrowie ma to dziadostwo i dodałam, że jego pas chwatowqiska, które chciał spryskać graniczy z moimi wielkimi kępami Gracilimusów i nie chciałabym zobaczyć na nich nawet jednego żółtego żdzbła...Na szczescie poskutkowało
Polinko, często zaglądam
A z tym przechodzeniem na eko, to tak właśnie myślałam. Ale jestem pełna optymizmu. Nie tylko ogród potrzebuje czasu, ale i ja muszę się przestawić. Muszę, własciwie chcę podjąć to wyzwanie ze względu na wnuczki, które coraz więcej buszują po sadzie.
Ogórki od lat uprawiam i nie wyobrażam sobie kiszenia innych, niż ze swojego ogródka.
Pozdrawiam ciepło
Toszko, dziękuję za rady jutro z rana podlewam gnojówką z pokrzywy. Pozdrawiam