Rownież i inne piękności prezentują swoje wdzięki

fajnie zgrała się ta niebieska hosta ze świerkiem Glauca Globosa

ta stipa już kwitnie

cudowne to będą, jak się uodpornią i rozrosną. I jak mszyce znikną i inne takie...
Ale co tam, i tak jest pięknie...


Zaczyna Ascot


Sophy's Rose rano i wieczorem

makadamia napisał(a)

Niestety, na skutek zbiegu różnych okoliczności nie zdążyłam absolutnie nic wczoraj w ogrodzie zrobić. Dla mnie to zmarnowany dzień

Zostawiam zatem tylko zdjęcie z bałaganem do uporządkowania

To nie jest bałagan... to jest piękne!
Ściemniara!

gosika67 napisał(a)

No! i o to chodziło Pięknie

Lawendę widziałam dziś w casto. w sześciopakach mieli wąskolistną i francuską, niezimującą u nas odmainę w donicach.

Zaczynają Eglantyne i Princess Ann

sylwia_slomczewska napisał(a)

Kasiu dla Ciebie moje maki z wczoraj

Ale pięknie)
Zobaczyłam też relacje ze spotkania i tak pięknie od serducha napisała Irenka i jej zdjęcia mnie zachwyciły, Wasz ogród jest tak klimatyczny i taki WASZ jeden jedyny. Pozdrawiam

Rozczapierzone pachnidełko

Herzogin Christiana

takie bodziszki mam jeszcze.

A teraz foty u Ani, Aniu dziękuję za miłe popołudnie

Ania poluje na mnie

Juzia napisał(a)

Nie znam.
Ale pokażesz pewnie, to popodziwiam

pewnie, ze pokaże , juz za chwilę juz za momencik .
Dzisiaj jeszcze Olivka

Dziś byłam u Ani Antre, cudowne popołudnie w otoczeniu, które sprawiło, że wróciły wspomnienia z dzieciństwa, ale zanim trafiłam do Ani przeżyłam koszmarek, który powinien śnić mi się po nocach, a sprawił, że uwierzyłam w ludzi, nawet jeśli byli "bardzo weseli"

więc jakieś 10 m od bramki na A1 (węzeł Toruń Południe) mój moherowy peugeot odmówił posłuszeństwa, postanowił sobie zgasnąć i nie zapalić.
Spociłam się w jednej sekundzie, długie minuty szukałam telefonu i czegoś do pisania. po ok 10 przypomniało mi się, że powinnam postawić trójkąt,ustrojona w moją piękną pomarańczową kamizelkę, uważając żeby dojeżdżąjące do bramek samochody nie urwały moherowi drzwi, wylazłam z mohera i poszłam do bagażnika szukać trójkąta, który o dziwo znalazłam.
Odmierzyłam odległość krokami (w tym się nie mylę)i okazało się, że trójkąt jest składany i ja tego tak szybko nie ogarnę. Nagle ktoś wyjął mi trójkąt z ręki i zaoferował zepchnięcie na pas awaryjny. 4 mocno wesołych młodzieńców świętowało wieczór kawalerski (godz. 11.30, więc nie wiem czy byli przed czy po tym wieczorze) ich kierowca nie świętował. No więc pchali mohera, a ja za nimi w kamizelce z nie posdkładanym trójkątem, potem zaoferowali się, że będą pchać mohera aż do MOP Nowa Wieś (ok. 300 -400m), tam zaparkowaliśmy mohera.
Winko, które wiozłam dla Ani dałam chłopakom w podziękowaniu. Chłopaki wyjęli wódeczkę i po szklaneczce na parkingu, drugą podarowali mi za wino, fota poniżej. Wcale mnie tam nie zostawili (moher został). Podwieżli mnie do Lubicza, 6 osób w aucie, a potem wrócili na A-1. Proponowali mi podróż do Sopotu.... Musiałam sobie z kawalerem zrobić selfie (mam nadzieję, że nie krąży po internecie.
Z Lubicza odebrał mnie Ani eM. Już u Ani załatwiłam lawetę i o 19 byłam z lawetą umówiona na MOPie. Z moherem na lawecie wracałam do domu, moher po drodze został u mechanika.


Prezent od "wesołego autobusu"

aktualne nasadzenie pod leszczyną

z klamociarni przytargałam klamota na poidełko za 3zł

I na koniec mój bardzo spracowany i zmęczony model. Najpierw spał gdzie popadnie, a potem wylegiwał się na ławeczce, bo przecież ławeczka jest po to, żeby na niej odpoczywać, czyż nie?

zainspirowana cudnymi ceramicznymi maczkami dziewczyn, postanowiłam zrobić dziś z modeliny

wyszły fajnie, tylko gdzieś amba wcięła mój zielony drucik i chwilowo są na takim zwykłym. Jak znajdę tamten to zmienię, bo na tym zbyt się pochylają

Kasik napisał(a)

Naparstnice w takiej ilości wyglądają obłędnie no i te maki.

Sielsko - romantycznie.

CZasy mojego dzieciństwa na polach na wsi. Jeszcze tylko chabrów brak

Są i chabry Kasiu

A tak teraz wygląda mój klematis. Przeszedł metamorfozę Kwitnący i kwitnący inaczej

Ta księżna Walii jest przepiękna

przytargałam dziś trzmielinę oskrzydloną - must have jesiennych ogrodów. Przymierzałam się do niej, ale miałam odpuścić, bo gdzie taki krzaczor uypchnąć?

ale stwierdziłam, że będę ją wyżej na pniu prowadzić i teraz moja trzmielina wygląda tak (tylko dla widzów o mocnych nerwach)

Troszkę zdjęć z warzywnika. Ogrodzenie jest, szklarnia jest i to nawet już z pomidorami i ogórkami , domek stoi, ale jeszcze niewykończony, czyli bez dachu, drzwi i takich tam

sterta rośnie woda też
eM poleciał przestawić dalej ławki , żeby woda nie zabrała, ale się bałam czy zdąży wrócić nim wyleje



dopiero po godzinie zaczęło opadać i tylko dzięki temu , że nie dolało z nieba
ufff widać przepust

Po godzinie spadło o ponad metr.....widać progi

mam nadzieję, że w nocy nie doleje znowu