Dzisiaj pracowałam w ogrodzie na pełnym gazie.
Musiałam trochę odreagować.
Córka miała przedwczoraj operację kolana. Już jest w domu. Ciężka sprawa. Martwica kości, problem z chrząstką...50 % szans, że będzie dobrze...Natka bardzo to przeżywa. Psychicznie sobie nie radzi

ja chwilami też mam już dość!!!
Podobno dostajemy od losu tyle ile jestśmy w stanie udźwignąć. Ciężko ogarnąć to życie...
Dobrze, że mam to moje ukochane miejsce na ziemi

ono daje mi siłę, pomaga ładować akumulatory.