Hahah muszę w takim razie uważać, żeby nie popłynąć tak jak z roślinami
A tak na serio, to następnym razem jak mi lub Szymonowi przyjdzie do głowy kupować takie puzzle, to muszę przypomnieć sobie te bite 4 i pół miesiąca mordęgi. Zaczęliśmy 12 listopada, razem, ale drugi zawodnik odpadł po ułożeniu ramki i dodaniu kilku innych klocków. Ostani element wpięłam komisyjnie 2 kwietnia i powiedziałam: Nigdy więcej!
ps. Fajny widoczek- wieszasz gotowe obrazki gdzieś na osobistej galerii chwały, czy chowasz je po wszystkim do pudełka?
Cześć Agnieszko, ależ będziesz miała bogactwo pyszności Fasolnik jest extra, chyba do niego wrócę w 2024. My też sadziliśmy truskawki (sadzonki frigo) w tym roku i podobnie jak Ty liczymy na obfitszy plon w następnym sezonie, chociaż trochę udało nam się skubnąć z krzaczka
Fajny kalendarzyk, czy nie kusi Was, żeby podjadać więcej niż jest przewidziane na dany dzień?
Cześć Bożenko, podzieliłam Twój komentarz na "sekcje", żeby nie pominąć żadnej kwestii
1. Przygoda mojej mamy z kuchnią roślinną trwa już wiele lat, zaczęło się w zasadzie niezamierzenie, bo od problemów żołądkowych- po każdym spożyciu mięsa ból był okropny, z jakiegoś powodu organizm mojej mamy przestał nagle je tolerować. Zaczęła więc wprowadzać do kuchni coraz fajniejsze potrawy kuchni wegetariańskiej i wegańskiej. Dzięki niej odkryliśmy na nowo świat kulinariów, naturalnym biegiem spraw po paru latach połowa rodziny zmieniła sposób odżywiania, zainspirowana kuchnią mojej mamy, w której korzysta w dużej mierze z tego, co sama wyhoduje na swoim polu Pomysł na prowadzenie warsztatów stopniowo ewoluował, na początku było to tylko kilka spotkań w grupie znajomych, później doszły okazjonalne cateringi, żeby w końcu w tym roku przybrać formę gotowania w plenerze w zakątku, który właśnie do tego celu stworzyła moja mama Marietta. I to był strzał w dziesiątkę, uczestnikom bardzo przypadła do gustu taka forma spędzania czasu na świeżym powietrzu, w otoczeniu morza kwitnących roślin, gotując z tego, co właśnie zebrali na polu mojej mamy. Mama chce dzielić się z innymi doświadczeniem, które zdobyła przez lata i pokazać, że kuchnia roślinna nie musi być droga czy skomplikowana, wystarczą warzywka, które każdy z nas może wyhodować w swoim ogrodzie lub kupić na lokalnym bazarze W Szczodre Gody chcę ogłosić ostatni konkurs dla Was w podziękowaniu dla całej fantastycznej ogrodowiskowej społeczności, w której nagrodą będzie właśnie udział w tych warsztatach- szczegóły już niebawem Poniżej zostawiam kilka smaczków przygotowanych przez moją mamę:
2. Link do sklepu wysłany
3. Stoliczek rozsadowy akurat był kupiony na alledrogo (ale był niedrogi ), trzeba go było jedynie poskręcać.
4. Bardzo polecam Wam też przepisy z Jadłonomii, nie ma wymyślnych składników, a smaki petarda! https://www.jadlonomia.com/
5. No właśnie, co za dziadersy! Człowiek się nastawi, cały napalony czeka od jesieni aż toto zakwitnie, a tu taki zonk!
6. Cieszę się, że Ci się spodobała, polecam jednak zrobić sobie rozsady, bo wysiana za gęsto nie będzie taka okazała. Później sama się już rozsiewa po ogrodzie. Jeśli chodzi o gargamela, to widziałam, że pod tą nazwą ukrywa się więcej niż 1 odmiana pomidorka, jest też takie szpiczaste, podłużne jajeczko- miałam oba rodzaje, ale ten bardziej okrągły jest chyba smaczniejszy
7. No cóż.. Przyłapałaś mnie Nie mogłam zasnąć, więc zamiast bezproduktywnie leżeć i liczyć barany, postanowiłam zrobić coś bardziej produktywnego, bo ta historia siedziała we mnie cały tydzień i trzeba było już puścić ją dalej w świat
Muszelko, Aniu te goździki zagościły u mnie dopiero w tym roku. Posadziłam je do doniczek na balkonie. Ich los jest niepewny ale z wielkim prawdopodobieństwem powtórzę tę kompozycję.
Dziękuję, że podzieliłyście się doświadczeniem z nimi.
Warte są uwagi