Gardenarium napisał(a) A jeśli o smaczkach mowa, to byłam wczoraj (w prezencie od Michała) w restauracji Atelier AMARO , dostała wschodzącą gwiazdkę Michelina i najadłam się kwiatów, że ho ho Malwy, werbeny, nasturcji, portulaki, begonii. Zjedliśmy 14 dań malutkich..ale artyzm w tm był niesamowity i po raz pierwszy jadłam rajskie jabłko z pyłem z rubinu i miedzi
Z ciekawostek chleb z nasiona zamiast mąki, pył ze spalonego siana Chlebek był czarny, jadłam tez zupę z siei z kwiatami begonii, także lody szczypiorkowe zielone, słonecznika bulwiastego z portulaką i borowikami, ogon wołowy z kwiatami werbeny, sielawę ze szczawikiem zajęczym i czarnym bzem, bawole serce ale nie z bawołu z dynią i cykorią, kozi ser z trawą żubrówką i orzechami, gołębia z nasturcją i brusznicą, gruszkę z jałowcem i owsem... No i dużo innych m.in, sorbet z rokitnika z gorczycą. Smaki i doznania niesamowite, a na koniec wjechał torcik kwaskowy z fajerwerkiem i życzenia od załogi.
Zeszliśmy na dół, aby osobiście podziękować Amaro Kuchnia wspaniała.
Toż to cały przewodnik botaniczny
Ale widać,że smacznie było..i pięknie...
A my tutaj zastanawiamy się czy robić gołąbki zawijane w liście host