To moja historia w pigułce, narazie bez zdjęć, bo wyszukanie odpowiednich trochę czasu mi zajmie.
Na wsi zamieszkałam w 2008 roku z eMem /wyprowadzka z Wrocławia/.
Dla zorientowania się co i jak wstawiam mapkę.
Moja część, ta w czerwonej ramce, to wąski podjazd, podwórko, łącznik między podwórkiem a ogrodem i ogród - razem z domem /oznaczony literą D/ to niecałe 8 arów.
Pierwsze nasadzenia były w 2011 na podwórku.
Ogród w obecnej odsłonie zaczął powstawać w 2015 roku i do teraz przeszedł wiele zmian.
I taką, miało być black tulip, a chyba jest Geni
Kwiatuszek był, ale nie cyknęłam, a osypał się w transporcie.
I to tyle z nowych nabytków. Ponieważ nakupiłam jak głupia to z zakupów internetowych chwilowo pass bo remont ważniejszy, a budżet mocno przez rośliny okrojony
Chabry w tym roku wyrosły na metrowe giganty. Siewek było wiele
Nie wiem, czy nie doszło do pomyłki, ta fasola miała być niska, zapowiada się na tyczną? Te wąsy…? To by oznaczało, że tyczna posadzona przy obelisku będzie niska… ech, te etykiety pomyli się człowiek, rozproszy i już od razu takie konsekwencje
O czym mogą świadczyć tak poskręcane listki na pomidorach? Jest tak na jednej odmianie, pozostałe w normie.
Judith - tak, psiuńcio jest nadzwyczaj mądry i kontaktowy
Basiu - fajnie, ze też Ci się podoba
Mirka - Ha, ha, kwiatowe wojsko
Agnieszko - mnie też ciężko nadążyć i nie u wszystkich się odzywam, bo czasu nie starcza, laptop mam włączony na dzień i z doskoku się ujawniam no taki intensywny czas rozwoju ogrodów przyszedł
Alu - masz rację, mnie też bizantyjski z frezją się skojarzył
Zdecydowanie TAK
Haniu - dziękuję też mi się podobają, czasami trafią się porządne rośliny wysyłkowo a czasami klapa totalna, tu akurat to pierwsze
Jolu - irysy ciemniejsze są w rzeczywistości niż na fotce nie wiem czemu tak wyszło, poranne rozproszone światło chyba.
A poniżej mój żłobek roślinny jeszcze pod opieką specjalną
W ogrodzie rozkwitły pierwsze róże: Gertrude Jekyll. Mają dziesiątki pąków. Olivie też za moment.
Zachwyca mnie kocimiętka Purrsian Blue. Bardzo zwarta, nie zauważam zainteresowania kotów. Tu po prawej stronie od misy, w której … coś pływa. Czarne, wielkości małego paznokcia, co jakiś czas wypływa na powierzchnię zaczerpnąć powietrza. Nurtuje mnie pytanie, jak to coś dostało się do misy?… oraz co to jest. Może z pistią przywędrowało?
Przywrotnik przesadza. Przycinam, a on nadal rozpycha się i zajmuje miejsce należne różom. Plan eksmisji w opracowaniu.
Dzisiejsza noc spędza sen z powiek wielu ogrodnikom. Przykryłam pomidory w skrzyniach zgodnie z poradą Hani Gruszki.
W szklarni - można by pomyśleć, że romantyczne klimaty, ale zupełnie nie o to chodzi zapaliłam kilka świec i podlałam obficie ciepłą wodą. Woda ma dużą pojemność cieplną, powinno to zabezpieczyć pomidory przed spadkiem temperatury w okolicach zera.
Wiolonczelistka, czyli Jacqueline de Pru, pojawiła się dziś i została bez zbędnej zwłoki posadzona.
Dostała pyszny obornik. Miejscówka zobowiązuje, ta rabata widoczna jest z domu.