Takich samosiejek w moim tzw. przedogródku są tysiące
To wina olbrzymich klonów, które rosną tuż za ogrodzeniem wzdłuż drogi. To moja zmora. Po wietrznych dniach i nocach jest pełno połamanych gałęzi, a wiosną tysiące samosiejek, które wiatr roznosi dosłownie wszędzie.
Dzisiaj spędziłam parę godzin żmudnie wyciągając każdą pojedynczo z rabat. Czułam się jak Kopciuszek
A końca wciąż nie widać
Łączę się z Tobą w bólu - ja mam tego mniej, bo nie dość, że drzewa kilkanaście metrów dalej to chroni mnie zywopłot, także setkami naraz tego nie wyciągam, ale to dokuczliwe bardzo...
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie jestem z tym sama
Bardzo dokuczliwe, to mało powiedziane... już myślałam, że się z tym dziadostwem uporałam, a tu wychodzą nowe Wrrrrrrr!!!! Jak tak ma być co roku, to się chyba zastrzelę
Ojej ale fajnie że zaglądaliście.
Spotkanie było bardzo fajne, sypmatyczne, wesołe, ah i gdyby nie niedzielny wieczór pewnie byśmy jeszcze nie skończyli.
Już kiedys pisałam, że osoby z ogrodowiska przy pierwszym odbieramy jak naszych wieloletnich przyjaciół.
Relacje ze spotkania u Wieloszki umieściłam, Sebek oczywiście od razu znalazl jak na rzecznika przystało
Wasze komentarze super!
Pachysandra, hosty, bergenia, brunnery, nawet trzmielina.
Danusia i Sebek też...... to jest wejście do domu..... i ogólnie całe mi się kompletnie nie podoba Jest to najbrzydsze miejsce wg mnie w ogrodzie By zrobić porzadek trzeba coś usunąć, a wszystkiego mi żal...bo każda roślina jest piękna, ale razem ....... Rozrastają się irgi..... wiec niedługo i tak przykryją te cebule.....Cebul mam tak gęsto że pomiędzy nie już nic nie wcisnę .. w zeszłym roku udało mi się wykopując cebule wcisnać aksamitki..w tym juz chyba się nie uda........ Cały ten plac miał być zarośniety pasychandrą...ale pies z uporem maniaka ją wykopywał i przeniosłam ja w inne miejsce w ogrodzie (niedawno pokazywałam). Napstrzone jest tu strasznie i boję się wprowadzać cokolwiek innego
Wszystkim dziękuje za uznanie dla moich okazów
A co do mleczy, to mam taką super wąską łopatkę i wydzieram ją wszystkie takie mleczyki...... Mikołaj mi przyniósł kiedyś w prezencie
I kawa , między innymi , pyszna, Marzenka ma rację, ja mam też ubijacz, ale moja pianka jest tylko przez chwilkę .... szkoda , że nie przyuważyłam jak i czym Wieloszka ją zrobiła , ale nic straconego następnym razem się dowiem
Nie ma w tym ubijaczu żadnej tajemnicy - to raczej kwestia mleka. Użuwam takiego skondensowanego, podgrzewam lekko w mikrofali przed ubiciem. To wszystko
Marzy mi się taki wypasiony ekspres do kawy, co sam wszystko robi, ale wciąż są pilniejsze wydatki (czytaj rośliny do ogrodu )
Przy Twojej sytuacji pokochałbym ten ekspres co masz, bo ogród to studnia bez dna