W 90% zrobiłam to sama, byłam z tego bardzo dumna, zwłaszcza, że glebę mamy gliniastą z dużą ilością kamieni. Na początku były to jakieś 4 metry kwadratowe. Posiałam marchew, pietruszkę, fasolkę szparagową, cukinie, brokuły, ogórki, kukurydzę, cebulę, groszek cukrowy, buraki, paprykę, która urosła do 20 cm i tyle, groch mi zaginął. Był też słonecznik, nasturcja i nagietki.Tak wyglądał mój ogródek po moich nocnych sadzeniach, do 23 w nocy, skapitulowałam jak posiałam buraki, a potem pietruszkę w tym samym rzędzie. Poszłam spać, a od 4 rano, jak było już jasno siałam dalej, tym razem zapomniałam zostawić więcej miejsca ogórkom, mąż miał ubaw, a ja ganiałam z karteczką co mogę siać koło czego.
Kiedy kończyłam o 7 rano pierwsze promienie słońca zaglądały już na moje grządki. Posadziłam troszkę ziółek, bazylię, tymianek, stewię i wyhodowaną przeze mnie szałwię. W połowie czerwca posadziłam ziemniaki. Myślałam, że już po nich, a one w końcu wzeszły po 3 tygodniach. Wyglądało to tak.
Mój synek znalazł sobie kolegę z traktorkiem, starszego od siebie prawie o....60 lat. Uśmiech nie schodził mu z buźki.
Jak to dzieciom mało do szczęścia potrzeba, kilka dżdżownic, a tyle radości.
Kolejny weekend, kolejne powiększanie ogródka, posiałam sałatę, oj pyszna była, posadziłam czosnek, który okazał się dymką. Posiałam nasiona ostróżek i lewkoni, ale ani jedno nasionko nie wzeszło. Posiałam też mieszankę na obwódki, ładnie kwitła całe lato.
Ile razy przechodzę drogą, to moje spojrzenie ucieka do tych wierzb
To nasza katalpa
Tutaj na pierwszym zdjęciu widać bambus polski, a na drugim to co po nim zostało... wykopaliska- piaskownica mojego synka, ale ile frajdy.