Zwykłe, jadalne derenie. Wyglądają wystarczająco dziko i podobno powinny sobie poradzić w naszych warunkach. Posadziliśmy na brzegu części leśnej, daliśmy w doły lepszej ziemi, zobaczymy.
Nie mam na razie azalii ani różaneczników. W ogóle w lasku przeważnie jest tylko to, co samo sobie wyrosło. Wiosną lubię. Nie mam dobrych zdjęć, ale - o, tak na przykład jest:

I tak:

:
Tu w pakiecie z Gryzeldą von Lejek, kiedy jeszcze miała uszko kłapciaste
Wiosną najchętniej niczego bym nie ruszała, latem zaś robi się brązowo-piaszczysta pustynia. Przez zimę będę myśleć. Na razie próbujemy zagospodarować teren wokół domu i na obrzeżach lasu, czyli tam, gdzie pustynia pobudowlana.
Pewnie że się pochwalę leonkiem, jeśli dołączy do stada

Zabaw i głasków miałby u nas dostatek