Ech piszę sama do siebie, no trudno bynajmniej będę miała pamiątkę jak było a jak jest
a to dowód , że wczorajsze wedzenie to fakt
a tak wczoraj popracowałam, słabo widać ale zrywanie trawy pod nową rabate, ciężko idzie ale dam radę
i jeszcze dobra wiadomość e Muś zgodził się na wycięcie wierzby , jak zrywałam trawe to zostawiłam mu widoczne korzenie i powiedziałam, że jak tak dalej pójdzie to nie będziemy mieli trawnika bo wierzba wszystko zniszczy no i zaakceptował mój pomysł.