Proza życia mnie ostatnio dopadła i niewiele mam czasu na ogród. Udało mi się opielić warzywnik i zapalikować groszek. Reszta ogrodu leży odłogiem i pojawiło się natychmiast sporo chwastów. W niektórych miejscach glina skamieniała, choć na brak opadów raczej narzekać nie mogę. Dobrze, że busz się robi i te chwasty nie rzucają się za bardzo w oczy. Pościnałam trochę szafirków, narcyzów i tulipanów. Trochę ich jeszcze zostało.
Mnie nie zadziwia. Wystarczy wałek na drążku i można uniknąć malowania sufitów z drabiny. Ściany też wałeczkiem już bez drążka. W sumie samo malowanie to raptem ze 3 godziny. Więcej czasu zeszło na wynoszeniu gratów, ich segregacji i ponownemu układaniu.
Mój park maszynowy może bez przeszkód opuszczać garaż. Nie trzeba nawet wyjeżdżać samochodem. Wszystkie narzędzia wiszą i jest do nich łatwy dostęp. Funkcjonalnie się zrobiło. Wszystko można łatwo znaleźć.
Pomieszczenie gospodarcze na zapleczu garażu. Tu mam drabiny, półki na słoiki i przetwory, podstawki do wysiewów, wieszaki na narzędzia i regał z nawozami, sekatorami, środkami ochrony roślin. Nasiona trzymam w domu, bo kiedyś dorwały mi się do nich garażowe myszy.
W większym pomieszczeniu wzdłuż ścian stoją kosiarki i wertykulator, wiszą miotły i łopaty do odśnieżania. Po drugiej stronie stoi rębak, myjka ciśnieniowa, przenośna wędzarnia, na hakach wiszą nożyce do żywopłotu i odkurzacz ogrodowy. Na cenntralnej ścianie jest tablica narzędziowa, a pod nią półki na pędzle, wałki, farby i różnego rodzaju duperele potrzebne do drobnych napraw.
Nawet domowy remont nie ucieszył mnie tak bardzo jak ten. Wcześniej zbyt wiele czasu trzeba było poświęcić na znalezienie poszukiwanej rzeczy.
Patrycja, zobacz moje cięcie hort. Wstawiam tu, bo za dużo zdjęć, by u Ciebie wrzucać.
Kilkuletnia Limelight przesadzona, nisko święta.
A tu młoda sadzonka moja, która musiała być przycięta prawie do zera. Puszcza pędy nisko.
Chwastów wcale nie ma, to tylko złudzenie, że są wysokie jak pół hortensji