Sadziłam dzis roślinki i odkryłam to na klonie crimsonie.
Wcześniej myślałam że pękła mu kora. Ale przy dotyku kawałek suchej odpadł.
To jakiś szkodnik żre klona bo w srodku było coś jak jaja lub larwy.
Rana ma z 18-20 cm i jest dość głęboka.
Wymyłam te coś wodą pod ciśnieniem, doczyściłam nożem i grubo zasmarowałam maścią do szczepień.
Liczę się z tym że drzewko padnie. Mam je 3 lata.
Szkoda bo ma ładną koronę.
Nowe to będzie spory wydatek.