Pani Wiosna w białej tonacji…
…i o nieco fioletowym zabarwieniu….
Były jeszcze piękne, dubeltowe żonkile, ale babcia się skutecznie nimi zaopiekowała…wszystkie zerwała i podarowała swojej znajomej zanim w ogóle zdążyłam je zobaczyć… Z nerwów wpadłam w taki rezonans, że do dziś jeszcze mnie trzęsie…ale cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo…
W tym roku już nie będzie dane mi zobaczyć je kwitnące… nie pozostał, ani jeden choćby malusieńki pąk…mus czekać do przyszłej wiosny….