16 stycznia 2014 roku urodził się nasz synek - Jaś. No i znowu wszystko wywrócone do góry nogami i priorytety inne. Dalej od wiosny robiliśmy chodniki i sialiśmy trawę. Doczekaliśmy się też drogi i latarni, więc mogliśmy trochę ucywilizować nasze miejsce na ziemi. Tylko kolejne ulewy nas załamywały. Widzicie jak wygląda moja rabata za wszystkim co było pod ręką. (już ją zaczęłam przerabiać i podnosić)

Pod domem mama wsadziła mi trochę cebul, później rosną tam jednoroczne, bo dom jeszcze nie otynkowany i nie chcę, żeby mi tam coś zniszczono.
Tylko od frontu ciągle tragedia. No ale już przynajmniej nie wlatywało z ulicy dodatkowo.
No i jak chcieliśmy mieć ładnie, to okazało się, że przed płotem też musimy coś zrobić, bo na miasto nie można liczyć.